„Postąpił jak głąb”. Piłkarz Rakowa Częstochowa podsumowany przez byłego reprezentanta Polski

2024-10-26 10:58:16; Aktualizacja: 3 miesiące temu
„Postąpił jak głąb”. Piłkarz Rakowa Częstochowa podsumowany przez byłego reprezentanta Polski Fot. Grzegorz Misiak / PressFocus
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Przegląd Sportowy

Jednym z bohaterów poprzedniego weekendu w Ekstraklasie był reprezentujący barwy Rakowa Częstochowa Matej Rodin. Jego zachowanie w meczu z Pogonią Szczecin (1:0) skomentował na łamach „Przeglądu Sportowego” Radosław Kałużny.

Matej Rodin pojawił się na murawie w trakcie spotkania z Pogonią Szczecin w jego 82. minucie, kiedy to zmienił Zorana Arsenicia. Na tablicy wyników widniał wtedy bezbramkowy remis. W 10. minucie doliczonego czasy gry środkowy obrońca trafił do siatki, z radości ściągając po tym koszulkę, za co zobaczył żółtą kartkę. Gol nie został uznany, ponieważ sędzia Paweł Raczkowski podjął decyzję o spalonym.

Chwilę później 28-latek ponownie odnalazł drogę do bramki, wykańczając dośrodkowanie w pole karne Ericka Otieno. Piłkarz znowu zdjął z siebie trykot. Gola zdobył prawidłowo, dając swojej drużynie zwycięstwo, ale jednocześnie obejrzał czerwony kartonik.

- Cóż, postąpił jak głąb (śmiech). Nie, nie chcę go obrażać, lecz dla mnie jest to niepojęte, by w ciągu kilku minut powtórzyć swoją głupotę. No ale w końcu chłop zdobył pierwszą bramkę w barwach Rakowa i może to był powód, że oszalał z radości? - przyznał Radosław Kałużny w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

- Gdy zobaczyłem jego występ, pomyślałem sobie o moim byłym szkoleniowcu Eduardzie Geyerze. Co on by ze mną zrobił, gdybym ja wyciął taki numer z koszulką?! Przypuszczam, że wyrwałby mi wszystkie włosy, chociaż nie… Wtedy byłem łysy. A mówiąc zupełnie poważnie, po takim wybryku zamordysta Geyer zabrałby mi całą wypłatę. Opowiadałem kiedyś panu, że po mojej głupiej żółtej kartce potrącił mi z pensji bodaj tysiąc euro - dodał 41-krotny reprezentant Polski (cały wywiad TUTAJ).

- W tej sytuacji rozumiem Mateja, bo to jest niesamowita historia. Zaczął na ławce, wszedł, strzelił dwa gole i emocje puściły. To jest też super, więc trudno byłoby go za to karać, ale mimo wszystko on tę karę poniesie, bo czwarta żółta kartka będzie skutkowała pauzą - skomentował wcześniej zachowanie swojego podopiecznego Marek Papszun.