Nie tak dawno zapadła decyzja o zawieszeniu rozgrywek Bundesligi i 2. Bundesligi do drugiego kwietnia. W efekcie nie tylko piłkarze mają wolne, ale i pracownicy klubów odpowiedzialni za takie czynności jak sprzedaż biletów w kasie na stadionie, zabezpieczanie obiektu czy obsługa kont w mediach społecznościowych. To z kolei wiąże się z chwilowym odcięciem wynagrodzenia.
Mając to na uwadze, Helge Leonhardt proponuje utworzenie specjalnego funduszu ratunkowego związanego z problemem koronawirusa, który dotyka nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim szeregowych pracowników.
– Ważne jest, aby nasi pracownicy, ludzie, którzy szorują służbę zdrowia, mieli pierwszeństwo. Piłkarze są zabezpieczeni finansowo. Powinni pójść na kompromis – oznajmił prezes przedstawiciela 2. Bundesligi w rozmowie ze stacją MDR.
– Jesteśmy dużym podatnikiem w Rudawach, spółką komercyjną. Nie ma znaczenia, czy jedenastu ludzi gra w piłkę. To absolutne podporządkowanie. Ostrzegłem zespół o powadze sytuacji. Jest bardzo trudna. Mamy niewidzialnego wroga – dodał.
Niemiec, który jest współwłaścicielem firmy motoryzacyjnej Leonhardt Group, uważa również, że rozgrywki nie zostaną dokończone.
– Bardzo dobrze jest zawiesić rozgrywki na trzy czy cztery tygodnie. Niemniej za trzy tygodnie nasz niewidzialny wróg nadal nie zostanie pokonany. Myślę, że nastąpi całkowite obalenie – zaznaczył.
Przypomnijmy, że w Niemczech do tej pory odnotowano już ponad 3000 potwierdzonych przypadków koronawirusa.