Prezes Zagłębia Sosnowiec o Patryku Małeckim. „Poniżał i ubliżał publicznie pani z ochrony”

2021-05-12 14:30:28; Aktualizacja: 3 lata temu
Prezes Zagłębia Sosnowiec o Patryku Małeckim. „Poniżał i ubliżał publicznie pani z ochrony” Fot. FotoPyK
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Interia

Prezes Zagłębia Sosnowiec, Marcin Jaroszewski, odniósł się na łamach Interii do sprawy z Patrykiem Małeckim w roli głównej.

Pod koniec marca Zagłębie zawiesiło Małeckiego w prawach zawodnika. Było to pokłosiem jego zachowania po meczu I ligi ze Stomilem Olsztyn. 32-letni skrzydłowy miał naruszyć nietykalność cielesną Łukasza Matusiaka, a więc asystenta Kazimierza Moskala. Opowiadał on o szczegółach całej sprawy na łamach Weszło.

Jak napisał w tym tygodniu „Przegląd Sportowy”, zawodnik przyznał się do użycia obelżywych słów w kierunku szkoleniowca, ale nie do naruszenia jego nietykalności. Klub chce tymczasem rozwiązać z nim kontrakt. W grę wchodzą spore pieniądze, ponieważ w związku z potencjalnym przepadnięciem pensji za kwiecień, maj i czerwień, a także wcześniejszymi zaległościami, chodzi o około 250 tysięcy złotych.

Prezes Zagłębia do tej pory nie chciał komentować sprawy, ale w końcu to zrobił.

- Czekałem na piłkarzy schodzących do szatni. Jako jeden z pierwszych wszedł Patryk Małecki, a za nim trener Łukasz Matusiak. Z korytarza dobiegała głośna wymiana zdań, po czym nagle, już w szatni, Małecki odwrócił się i zaczął Łukasza odpychać, ubliżać mu i grozić. Cały czas dążył do zwarcia, wykrzykując między innymi: „zap******* cię ku*** je****” - przyznał Jaroszewski, podkreślając, że skrzydłowego powstrzymał Marko Perdjić. - Małecki dawał koncert chamstwa, ale przytaczać wszystkich tych epitetów i gróźb już nie chcę. „Rozjebus” i „Konfitura” dominowały… - dodał działacz.

Jaroszewski potwierdził, że Małecki nie wyrządził Matusiakowi krzywdy fizycznej, ale spora w tym zasługa wspomnianego Perdjicia. Po popchnięciach szkoleniowiec mógł uderzyć głową w ścianę i wtedy sprawa zapewne od razu trafiłaby do prokuratury.

- Granica nie została przekroczona, tylko przeskoczona. I to nie pierwszy raz. Pani z ochrony prosząc Małeckiego o identyfikator spotkała się z wybuchem agresji i stekiem wyzwisk. Poniżał ją i ubliżał jej publicznie, podobnie jak pracownikowi klubowej telewizji, bo ten pozwolił sobie na krytyczne słowa. Żeby była jasność: to nie było jedno słowo, tylko tyrady gróźb, stek wyzwisk, więzienna nomenklatura. Ci ludzie się najzwyczajniej go bali, w kontekście jego rzekomych znajomości z półświatkiem, które wielokrotnie podkreślał - powiedział Interii Jaroszewski, który uważa, że piłkarz i jego adwokat starają się teraz wypaczyć rzeczywistość (cały materiał TUTAJ).