Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro chce wznowienia rozgrywek. Ostra odpowiedź jednego z mistrzów świata

Prezydent Brazylii jest jednym z niewielu światowych przywódców, wciąż bagatelizując koronawirusa, nazywając go „małą grypą”. Mimo jego słów, statystyki dotyczące Kraju Kawy mówią coś innego. Brazylia jest epicentrum pandemii w Ameryce Południowej i dotychczas z jej powodu zmarło w niej już ponad 8,5 tysiąca osób.

Większość rozgrywek piłkarskich zostało tam zawieszonych w połowie marca. Początkowo powrót na boiska planowano na maj, ale już teraz jest niemal pewne, że trzeba będzie znaleźć nowy termin. Zdaniem lekarzy, pik zachorowań w Brazylii nastąpi bowiem dopiero za około dwa tygodnie.

- Jest wielu ludzi futbolu, którzy chcieliby jednak jak najszybszego powrotu na boisko, ponieważ problem zwolnień powoli zaczyna dotyczyć również samych klubów - przyznał w rozmowie na antenie Radio Guiba właśnie Bolsonaro. - W przypadku piłkarzy, nawet tych zarażonych wirusem, istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo śmierci. Wszystko przez ich formę fizyczną, są przecież sportowcami.

Bolsonaro w rozmowie wyjawił, że jego nowy minister zdrowia zasugeruje władzom piłkarskim, by rozgrywki powróciły jak najszybciej, tyle że póki co bez kibiców na trybunach. 65-latek zdaje sobie jednak sprawę z niechęci wobec tego rozwiązania ze strony niektórych piłkarzy. - Decyzja w sprawie powrotu futbolu nie należy do mnie, ale możemy w tym pomóc - przyznał.

Sąsiadująca z Brazylią Argentyna już zdecydowała się odwołać resztę sezonu 2019/2020, rozgrywki zostały też zakończone we Francji czy Holandii. Brazylijska Konfederacja Piłki Nożnej (CBF) w komunikacie opublikowanym we wtorek stwierdziła jedynie, że rozgrywki powinny być wznowione „kiedykolwiek to możliwe, oczywiście przy zachowaniu środków bezpieczeństwa i ostrożności wobec wszystkich zaangażowanych w nie osób”.