Przytuła: Obowiązkiem miasta jest wspieranie swoich piłkarzy
2013-11-04 22:09:08; Aktualizacja: 11 lat temuZaledwie po czterech miesiącach od momentu zajęcia stanowiska trenera trzecioligowego ŁKS Łomża, Krzysztof Przytuła na konferencji prasowej wypowiedział dramatycznym tonem kilka gorzkich słów na temat współpracy miasta z klubem.
Po zakończeniu konferencji pomeczowej po spotkaniu ŁKS-u z wiceliderem tabeli III ligi Startem Działdowo, Przytuła zachęcił zgromadzonych dziennikarzy do pozostania i wysłuchania jego alarmującego apelu. Nie owijając w bawełnę, postanowił on w kilku cierpkich słowach podsumować swoją dotychczasową współpracę na linii ŁKS - Miasto Łomża.
- Chciałbym gorąco wierzyć w to, że ludzie z Łomży widzą, co tu się dzieje. Przez 87 dni treningów czysto piłkarskich nie podszedł do mnie nikt - pomijając ochroniarza tutejszego obiektu - z pytaniem odnośnie ewentualnej pomocy - oświadczył były zawodnik m.in. Szczakowianki Jaworzno czy Cracovii Kraków. - Ludzie snują mity o wielkim ŁKS-ie Łomża sprzed 4-5 lat, a ja wam powiem, co z niego teraz zostało: długi ludzi, których obecnie ściga komornik.
Przytuła nie zawahał się rozwinąć podjętego przez siebie trudnego tematu: - Teraz obecny zarząd wraz z moją osobą, chcąc nakłonić ponownie ludzi z miasta do pomocy, my nie zaczynamy od zera, tylko od -10. Spróbuj wytłumaczyć jednemu i drugiemu człowiekowi, dlaczego on ma spłacać stare długi. Mówię, to dlatego, że można było tutaj coś zrobić, a cały czas otrzymuję pytania: "Jak ŁKS grał?" - skomentował.
- Boli mnie bardzo, że chłopaki przychodzą tutaj na mecze i są później zmuszeni stąd wyjeżdzać, to jest skandal. Wcale nie grają później w wyższych ligach, tylko maksymalnie w drugiej, gdzie organizacja jest podobna do tej u nas. Ale nie grają tu, bo nikt tutaj o nich nie zadbał. Nikt. Nigdy - dodał.
- Jak ja słyszę od siedemnastoletniego chłopaka, że nie wiąże swojej przyszłości z Łomżą - to odpowiedzmy sobie, gdzie w ogóle jest to miasto? Najważniejszym moim celem, przychodząc tutaj, nie były awanse czy wybujałe cele sportowe, tylko spowodowanie, żeby ci chłopcy tutaj zostali i grali w piłkę. I zarabiali przy tym jakiekolwiek pieniądze.
- Jestem zachwycony postawą moich podopiecznych na treningach, a od początku zmagamy się z powstałymi wcześniej urazami. Moim sukcesem będzie to, gdy uda się kilku chłopakom wypłynąć na szersze wody, bo powiem szczerze, nie widzę perspektyw w tym mieście na rozwój sportu. To jest bolesne, ale musimy to sobie otwarcie powiedzieć - grzmiał 34-letni szkoleniowiec.
- W naszym klubie 70-80% stanowią młodzi chłopcy z Łomży. Czy ktoś im podziękował, przybił "piątkę"? Zganił? Zganiać wszyscy potrafimy, łącznie ze mną. Tylko że ja ich chwalę i jestem z nimi codziennie. A czy ktoś podszedł i zapytał: "A czy ty, Bajor, masz buty?".
Niedawno w mieście Łomża odbyła się debata na temat tamtejszego sportu. Wzięło w niej udział... 3 z 23 radnych. - Nie wypowiadałem się na tej debacie, bo to był dla mnie śmiech na sali. To dało mi wiele do myślenia. Tak mamy tutaj budować sport? - pytał retorycznie Przytuła.
- Dziękuję miastu za wybudowanie stadionu, ale niestety - obowiązkiem miasta jest także wspieranie swoich piłkarzy. My tutaj codziennie trenujemy, gramy, wypruwamy żyły, tutaj chłopaki łapią kontuzje. To są przede wszystkim chłopcy stąd.
Źródło: mylomza.pl