Quincy Promes jednak aresztowany. Tym razem raczej się nie wywinie, czeka na niego sroga kara
2024-03-13 21:39:54; Aktualizacja: 8 miesięcy temuQuincy Promes na wniosek Holandii został aresztowany przez władze w Dubaju. Zawodnik został skazany w ojczyźnie na siedem i pół roku więzienia - informuje „De Telegraaf”.
Przed trzema laty skrzydłowy lub ofensywny pomocnik wykonał sprytny ruch, decydując się na transfer do Rosji. Już wtedy krążyły plotki o jego problemach z prawem, a Ajax Amsterdam nie chciał być kojarzony z tym zawodnikiem.
W ten oto sposób po długich negocjacjach Holender zasilił ponownie barwy Spartaku Moskwa.
Quincy Promes jest gwiazdą rosyjskiej Priemjer-Ligi i tylko w pierwszej części trwającego sezonu strzelił osiem goli oraz zanotował osiem asyst.Popularne
Z czasem ruszył proces przeciwko piłkarzowi, doszło nawet do jego skazania, ale mężczyzna nic sobie z tego nie robił. Rosja nie ma bowiem podpisanej umowy z Holandią o ekstradycji.
Biorąc to pod uwagę, 32-latek nie pojawiał się na rozprawach w sprawie dźgnięcia kuzyna nożem w nogę, a także handel kokainą. Za pierwsze przestępstwo wymierzono mu karę półtora roku więzienia. Udział w rozprowadzaniu narkotyków to dodatkowe sześć lat.
29 lutego pojawił się pierwszy dzwonek alarmowy. Promes brał udział w wypadku samochodowym na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dlatego nie pozwolono mu na opuszczenie kraju i doszło do jego zatrzymania podczas próby odlotu wraz z resztą uczestniczących w zgrupowaniu graczy Spartaku.
Mimo że 50-krotny reprezentant „Oranje” został zwolniony, pozostawał w areszcie domowym. W sprawę ingerować nie zamierzała Rosja, tłumacząc, że nie dotyczy ona jej obywatela (wcześniej chęć uzyskania obywatelska deklarował sam Promes).
Po kilkudniowych konsultacjach wymiarów sprawiedliwości obu państw zapadła decyzja o umieszczeniu skazanego w areszcie.
Teraz Holendrzy będą dążyć do ekstradycji w celu odsiadki wymierzonego wyroku łącznie siedmiu i pół roku bezwzględnego więzienia.
Wydaje się to więcej niż prawdopodobne, a ostateczna decyzja będzie należała do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które przeanalizują sytuację.