Raków Częstochowa nie dał Lechowi żadnych szans. Imponujące zwycięstwo mistrza Polski [WIDEO]

2024-03-03 19:25:51; Aktualizacja: 9 miesięcy temu
Raków Częstochowa nie dał Lechowi żadnych szans. Imponujące zwycięstwo mistrza Polski [WIDEO] Fot. Maciej Rogowski Photo / Shutterstock.com
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info

W 23. kolejce polskiej Ekstraklasy Raków Częstochowa pokonał na własnym obiekcie Lecha Poznań aż 4:0.

Gospodarze otworzyli wynik spotkania już w 14. minucie, a konkretnie zrobił to Bartosz Nowak. 30-latek wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska, które finalnie przerodziło się w strzał z rzutu wolnego.

Podrażniony pucharową porażką w środku tygodnia przeciwko Piastowi Gliwice (0:3) mistrz Polski nie zamierzał na tym poprzestać. Podopieczni Dawida Szwargi wyraźnie chcieli pójść za ciosem i udało im się tego dokonać w 25. minucie, kiedy strzałem zza pola karnego Gustav Berggren pokonał Bartosza Mrozka.

Gospodarzom nie było mało. Nieco ponad dziesięć minut później kolejne trafienie, choć przy odrobinie szczęścia, ponieważ futbolówka odbiła się po drodze od jednego z graczy Lecha, zanotował Berggren. Na przerwę „Medaliki” schodziły z trzybramkową przewagą. Rezultat na tablicy wyników mógł być jeszcze wyższy, ale między słupkami „Kolejorza” dobrze spisywał się Mrozek.

Wydawało się, że po zmianie stron goście ruszą do ataku i będą starali się nawiązać kontakt ze swoim rywalem. Jednak piłkarze mistrza Polski skutecznie wybijali im ten pomysł z głowy. 

Dominację nad przyjezdnymi Raków potwierdził w 69. minucie meczu. Znajdujący się w polu karnym Fran Tudor dograł piłkę na głowę Bartosza Nowaka. Ten skierował ją w stronę bramki, gdzie stał Alan Czerwiński. Defensor próbował zażegnać niebezpieczeństwa, jednak trafił futbolówką w Bartosza Mrozka. Ta odbiła się od golkipera i wpadła do siatki.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się okazałym zwycięstwem Rakowa Częstochowa aż 4:0. Podopieczni Dawida Szwargi zbliżyli się tym samym w tabeli do swojego dzisiejszego rywala, który zajmuje czwartą pozycję, na zaledwie punkt, a w zanadrzu mają jeszcze przecież zaległy pojedynek.