Raphinha: To nie był mój najlepszy mecz w Barcelonie

2024-10-24 00:04:48; Aktualizacja: 1 miesiąc temu
Raphinha: To nie był mój najlepszy mecz w Barcelonie Fot. pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Movistar+

Raphinha sprawił sobie najlepszy jubileuszowy prezent, jaki tylko mógł sobie wymarzyć. W swoim setnym występie w barwach FC Barcelony zanotował hat-tricka, i to na tle potężnego Bayernu Monachium. Co jednak zdumiewające, skrzydłowy po meczu oświadczył, że nie był to jego najlepszy mecz dla „Dumy Katalonii”...

1., 45., 56. – te liczby oznaczają minuty, w których 27-letni Raphinha pakował piłkę do siatki Manuela Neuera. Nie tylko w tym spotkaniu, ale ogólnie w dotychczasowych zmaganiach piłkarz przeszedł pod wodzą Hansiego Flicka ogromną metamorfozę.

Tworzy najgroźniejszy tercet ofensywny w Europie. Z Robertem Lewandowskim i Lamine'em Yamalem liczy on już łącznie 28 goli i 16 asyst. Indywidualny dorobek zawodnika to z kolei dziewięć trafień i osiem asyst.

Tuż po tym, jak wybrzmiał ostatni gwizdek Raphinha przed kamerami Movistar+ z dumą wypowiedział się o swoim wyczynie, choć równie dobrze podkreślił istotę udanej zemsty na Bayernie, kiedy w ostatnich pojedynkach to Barcelona przeżywała bolączki po wielkich porażkach w Lidze Mistrzów.

– To był wyjątkowy mecz ze względu na to, co działo się w przeszłości w pojedynkach z Bayernem. Nawet jeśli mnie tu wtedy nie było, jako kibic klubu czułem ten ból. To był pewien rodzaj zemsty. Cały czas odpowiadamy wszystkim tym, którzy nam nie ufają – przyznał na gorąco po meczu Raphinha.

– Odkąd przybyłem do Barçy, marzyłem o takiej nocy jak ta. Każdego dnia pracuję na to, żeby tworzyć historię. Nigdy w moich najbardziej wybujałych snach nie wyobrażałem sobie, że w swoim setnym występie dla tego klubu wydarzy się coś takiego – dodał.

– Czy to był mój najlepszy mecz w Barcelonie? Jeden z najlepszych... bo najlepszy jeszcze przede mną – spuentował Brazylijczyk.

Pojedynek na Olímpic de Montjuïc zakończył się wynikiem 4-1. Byłej ekipie gola w końcu strzelił „Lewy”.