Akt agresji mający miejsce we wschodniej części Europy wywołał olbrzymie poruszenie na świecie i sprzeciw wobec ataku Rosji na Ukrainę, która powinna ponieść surowe konsekwencje swojego czynu między innymi w świecie sportu.
Wymienione związki piłkarskie liczyły w związku z tym na zdecydowana reakcję ze strony FIFA, a ta postanowiła się na razie wstrzymać od podjęcia jakichkolwiek kroków, co najpierw na konferencji prasowej przekazał prezydent Gianni Infantino i potem znalazło swoje odzwierciedlenie w opublikowanym komunikacie przez światową centralę piłkarską.
Rozczarowania takim obrotem spraw nie ukrywa Polski Związek Piłki Nożnej, czemu dał wyraz rzecznik Jakub Kwiatkowski w rozmowie z TVP Sport.
- Powiem szczerze, że to, co usłyszeliśmy od Gianniego Infantino na pewno nie spełnia naszych oczekiwań. Można powiedzieć, że z jego ust nie usłyszeliśmy nic. Cały czas uważamy, że to FIFA jako organizator Mistrzostw Świata ma wszelkie argumenty i narzędzia, aby podejmować decyzje o lokalizacji czy fakcie samego rozegrania meczu - stwierdził przedstawiciel PZPN-u i dodał, że szybko ulegnie to zmianie po reakcji Komitetu Wykonawczego UEFA, który ma w piątek obradować na temat wyciągnięcia konsekwencji wobec Rosji za przeprowadzenie ataku na Ukrainę.
- Jeśli tam zapadną wiążące decyzje, presja na światową federację wzrośnie. Myślę, że wszyscy widzimy co się dzieje i nikt nie potrafi przejść nad tym do porządku dziennego. Liczymy na to, że FIFA pochyli się nad naszym apelem. Im większa presja, tym większa nadzieja na właściwy epilog tej sytuacji - przyznał Kwiatkowski.