Po zwolnieniu Fernando Santosa PZPN ma niewiele czasu, by znaleźć następcę. Obecnie wydaje się, że federacja skupia się na kilku kandydatach - o dwóch z nich mówi się szczególnie często.
Zdaniem mediów finałowa bitwa rozegra się między Markiem Papszunem a Michałem Probierzem, odpowiadającym za wyniki kadry do lat 21.
Jak podawał niedawno Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty”, prezes Kulesza rozpoczął spotkania z kandydatami. Na pierwszy ogień poszedł właśnie Papszun, który od pewnego czasu zapewnia, że jest gotowy, by zmierzyć się z tym wyzwaniem.
PZPN myśli o rodzimych szkoleniowcach, ale Roman Kołtoń zaproponował zagraniczną postać.
- To gość ze stajni Ralfa Rangnicka, który dziś kapitalnie prowadzi Austrię. Taki Marsch mógłby się odbudować w Polsce. Zobaczcie na taką Belgię. W 2016 biorą Hiszpana Roberto Martineza, który właśnie wyleciał z Evertonu, a wcześniej spadł z Wigan. I po dwóch latach są trzecią drużyną świata. Teraz Martinez nie wyszedł z grupy w Katarze. Odchodzi. Bierze go - z pocałowaniem w rękę Portugalia, choć Polska też chciała - przekonywał dziennikarz na YouTube'owym kanale Prawda Futbolu.
- Belgia sięga po Domenico Tedesco, 37-letniego Włocha, wychowanego w Niemczech, który też z hukiem wyleciał z kilku posad. Jednak Tedesco pokazał jasny plan na funkcjonowanie reprezentacji Belgii. Niech teraz taki plan przedstawią Papszun, Probierz i ktoś taki jak Jesse Marsch.
Wspomniany Marsch do lutego bieżącego roku pracował w Leeds United, gdzie raczej się nie sprawdził. Znacznie lepiej szło mu za sterami RB Salzburg, z którym sięgnął po cztery trofea, w tym dwukrotnie za mistrzostwo Austrii.
Nowego selekcjonera powinniśmy poznać do 20 września. Będzie musiał on niezwłocznie zabrać się do pracy, gdyż już 12 października reprezentacja zmierzy się w eliminacjach Mistrzostw Europy z Wyspami Owczymi. Trzy dni później powalczy z Mołdawią.