Ruch ma nowego Kuświka, a Śląsk nie ma nic
2015-10-23 20:01:54; Aktualizacja: 9 lat temuKto rozpoczął piątkową ucztę z futbolem od pojedynku Ruchu ze Śląskiem, może zrazić się do innych piłkarskich dań w ten weekend. Pragmatyczna drużyna Fornalika pokonała bezbarwnych chłopców Pawłowskiego.
Pierwsza połowa
O poziomie tego meczu świadczy to, że pierwszy celny strzał został oddany dopiero w 37. minucie. Kiedy już wielu naśmiewało się z kolejnej, doskonałej reklamy naszej ligi na całym świecie (mecz był transmitowany przez Eurosport), w samej końcówce Ruch wyszedł na prowadzenie. Podanie Macieja Iwańskiego wykorzystał Mariusz Stępiński. Po słabym początku sezonu młody napastnik powoli nawiązuje do wyczynów Grzegorza Kuświka z zeszłego sezonu. Oprócz bramki, warto odnotować 500. występ Łukasza Surmy w Ekstraklasie. Szacunek dla weterana! Ale mimo wszystko...
Takie mecze powinni rozgrywać po cichu i po ciemku. #ruch #Slask Popularne
— Weronika Lech (@letniaedycja) October 23, 2015
Od początku drugiej części gry "Niebiescy" postanowili nastawić się na kontrataki i wzmocnili krycie. Tadeusz Pawłowski zmuszony był dokonać zmiany Mateusza Machaja, którego zastąpił Kamil Biliński. Wcześniej na boisku zameldował się Jacek Kiełb. Wrocławianie musieli postawić wszystko na jedną kartę, ale w pierwszych minutach raczej nie było widać w nich woli zmiany wyniku. Sympatyczny szkoleniowiec Śląska postanowił przed meczem pokazać zawodnikom, że żaden z nich nie ma pewnego miejsca w składzie i pozostawił w domu Adama Kokoszkę (dotąd podstawowego piłkarza "Wojskowych" i wchodzącego często z ławki Petera Grajciara. Po tym meczu chyba musiałby odesłać do rezerw cały skład...
Podczas gdy Śląsk grał nerwowo, podpieczni Waldemara Fornalika pokazywali na murawie siłę spokoju i starali się jak najdłużej utrzymać przy piłce. Nie było to efektowne, ale gdy stawką jest zdobycie trzech punktów należy grać efektywnie. Stracili tylko na tym kibice. Czy możemy już mówić o "klątwie meczów transmitowanych przez Eurosport"? Zobaczymy w poniedziałek, ale chyba moja teza zostanie tylko dobitnie potwierdzona.
Czy z takiej kopaniny możemy wyciągnąć jakieś wnioski?
Szkoda Śląska, który brnie w coraz większy marazm i pustkę. Pusto na stadionie, pusto na koszulkach, brak wizji na przyszłość. Przed sezonem można było spodziewać się, że ligowi rutyniarze i nowe nabytki, które również mają spore doświadczenie (Kokoszka, Biliński) zapewnią wrocławskiej ekipie bezpieczne miejsce w ósemce. Jeżeli w klubie nie dojdzie do wstrząsu, zamiast ekscytujących pojedynków z Legią czy Piastem kibiców z miasta nad Odrą czeka bój o utrzymanie.
Ruch w końcu ma następce Kuświka, czyli coraz bardziej skutecznego Stępińskiego. Szkoda tylko prób wymuszenia rzutu karnego (jedna skuteczna, ale sprawiedliwość była po stronie Pawełka, skądinąd jeden z symboli puszczania typowych "kasztanów" ostatnio jest najpewniejszym punktem drużyny Pawłowskiego) i czerwonej kartki dla Rafała Grodzickiego. Chorzowski klub z lepszym skutkiem próbuje stworzyć drużynę będącą miksem bardzo doświadczonych graczy z młodymi wilkami. Może Lipski czy Mazek nie dostaną biletu na Euro 2016, ale oby zaczęli w końcu pukać do drzwi pierwszej reprezentacji. Fajnie mieć w składzie takie legendy jak Surma czy Zieńczuk, ale jeszcze lepiej mieć Stępińskiego, który może jeszcze zarobić dla chorzowian kilkaset tysięcy euro.