Ruch strzelał, Cracovia wygrała
2016-03-02 19:27:59; Aktualizacja: 8 lat temuPo 65 latach "Pasy" wygrały na stadionie przy Cichej. Wynik jednak w pełni nie odzwierciedla przebiegu bardzo ciekawego meczu.
Waldemar Fornalik miał prawo być wkurzony na swoich piłkarzy. Ciśnięcie butelką po bramce Mateusza Cetnarskiego było wymownym zobrazowaniem gry swoich podopiecznych w drugiej połowie. Pierwsze 45 minut było pokazem ich dominacji i chęci zdobycia gola. Już od pierwszych sekund pomocnicy "Niebieskich" zaczęli przemieszczać się w kierunku bramki Sandomierskiego, a fajna akcja weterana Zieńczuka z Kamilem Mazkiem była zapowiedzią ofensywnej gry chorzowskiej mieszanki wybuchowej.
Szybki cios (na szczęście nie w Mazka, który nadal miał widoczne ślady po starciu z warszawską Legią) w ambicje chorzowian wyprowadził Emil Jendrisek. Błąd Putnockiego, spore zamieszanie i do piłki dopadł Czech, który zapewnił gościom prowadzenie. Sygnał ostrzegawczy podziałał na Ruch, który otworzył się jeszcze bardziej i grał swoje. Długie, lecz dokładne podania i dynamiczne wejścia w "szesnastkę" Sandomierskiego z czasem musiały przynieść bramkowy efekt. Najpierw "Pasy" podbił Mazek (niestety sędziowie chyba też mieli w tej sytuacji podbite oczy, gdyż nie zauważyli dwóch spalonych), a później Stępiński (który wcześniej zmarnował dwie dogodne okazje).
Cracovia z początku nie miała pomysłu na rozgryzienie chorzowskiej ekipy. Początkowa gra na krótkie podania może i wyglądała efektownie, ale nie przyniosła żadnych rezultatów. Ożywienie wniosło dopiero wpuszczenie Cetnarskiego za Zejdlera. 23-latek niestety zasłużył na "wędkę".Popularne
Kiedy jednak wszystko wskazuje na to, że gospodarz zainkasuje trzy punkty, sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. W drugiej połowie to Cracovia przejmuje inicjatywę i w krótkim odstępie czasu wymierza dwa silne - i jak się okazało - nokautujące ciosy. Najpierw piękny, techniczny strzał Cetnarskiego, a dwie minuty później bomba Dąbrowskiego. Szybko, składnie i bez wysiłku udało się dowieźć trzy punkty do końca.
Mimo wszystko, można jednak czuć pewien niedosyt. Ruch, zwłaszcza w pierwszej połowie, był znacznie lepszy, a łatwość piłkarzy w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich była dość szokująca. Warto wyróżnić dzielnego Mazka, Stępińskiego, który chyba zapracował na kolejne powołanie i Lipskiego, nie zapominając też o świetnym Zieńczuku. W Cracovii odnotowujemy debiut Vestenicky'ego (bez goli, ale z żółtą kartką), a także solidną formę Dąbrowskiego, Sandomierskiego i Cetnarskiego. Miejmy nadzieję, że w następnych meczach zobaczymy więcej błysku Bartosza Kapustki, który był dziś nieco w cieniu starszych kolegów.