Rumunia w kryzysie
2025-09-10 20:51:28; Aktualizacja: 3 godziny temu
Gdy w sierpniu ubiegłego roku Mircea Lucescu przejmował kadrę Rumunii po Ewardzie Iordanescu, po niezwykle udanym EURO, w kraju raczej zapanował umiarkowany optymizm. Kibice mogli mieć wątpliwości, czy 80-latek podoła zadaniu, z drugiej strony, nie widać było na horyzoncie nikogo bardziej kompetentnego, może poza Gheorghe’em Hagim. Po wtorkowym remisie 2:2 z Cyprem w eliminacjach do mundialu 2026, nastroje są już zgoła inne. Oczekuje się dymisji utytułowanego szkoleniowca.
„Tricolorii” prezentują się w kwalifikacjach grubo poniżej oczekiwań. O ile wyjazdowa porażka z Austrią była wkalkulowana w koszty, to nikt się nie spodziewał domowej przegranej z Bośnią i Hercegowiną oraz remisu z Cyprem, który tak naprawdę przelał czarę goryczy. Podopieczni Lucescu prowadzili po 18 minutach w Nikozji 2:0, by ostatecznie tylko podzielić się punktami z gospodarzami. Przybyli na Cypr rumuńscy kibice skandowali po spotkaniu „Dymisja dymisja” oraz „Precz z Lucescu”.
80-letni szkoleniowiec nie chciał „na gorąco” podejmować decyzji w sprawie swojej przyszłości. Nie wykluczył jednak rozstania z kadrą, jeżeli szefowie federacji mają przygotowany lepszy plan naprawczy.
- Nie rozmawiajmy dziś wieczorem o tym. – zaapelował do dziennikarzy. – Co się stanie jutro… Jestem bardzo rozczarowany! Wiem, jak się do tego meczu przygotowaliśmy i byłem pewny, że go wygramy. Reprezentacja musi kontynuować swoją drogę, swój kurs. Zrobiłem wszystko co możliwe, aby drużyna mogła zaatakować turniej finałowy. Poza tym są inne aspekty, o których nie chcę rozmawiać. Powinniście wiedzieć, że Cypr może wygrać każdy mecz z zawodnikami, który ma - przekonywał o sile rywala, który od początku w ogóle w kwalifikacjach się nie liczył.Popularne
Do tej pory w pięciu spotkaniach eliminacyjnych Rumuni triumfowali tylko dwa razy. Ograli mało przekonująco San Marino i pokonali wspomniany Cypr u siebie. Do prowadzącego w tabeli duetu, czyli Austrii oraz Bośni i Hercegowiny tracą już pięć punktów, a przed nimi teraz trudne starcie z pierwszą z wymienionych drużyn. Gdy Lucescu obejmował stery w reprezentacji, to jednak były nadzieje na dużo lepszy rezultat. W końcu poprowadził on przykładowo Szachtar Donieck w 573 meczach i sięgnął po liczne trofea krajowe i międzynarodowe.
Reprezentacja obniżyła loty. Zarzuca się trenerowi, że kurczowo trzyma się jednej taktyki i stawia na tych samych piłkarzy, zupełnie pomijając młodszych zawodników, choć przed nominacją obiecywał dostrzeganie nowych talentów.
Z drugiej strony, niektórzy eksperci podkreślają, że na ostatnim EURO niektórzy doświadczeni zawodnicy jak Nicolae Stanciu czy Razvan Marin osiągnęli prawdopodobnie już swój szczyt formy. Letnie okienko transferowe pokazało też, że rumuńscy piłkarze liczący na atrakcyjne kontrakty muszą obejść się smakiem. Ianis Hagi po licznych spekulacjach, wśród których przewijał się temat warszawskiej Legii, zakotwiczył ostatecznie w tureckim Alanyasporze, rezerwowy w Trabzonsporze Denis Dragus, autor obu goli w meczu z Cyprem, wybrał Eyupspor, a najbardziej przebojowy z całego grona Dennis Man, o którym mówiło się w kontekście choćby Lazio, wylądował w PSV Eindhoven i wcale w nim nie zachwyca.
FCSB jest aktualnym mistrzem kraju, w tamtym sezonie dotarł do 1/8 finału Ligi Europy, ale w obecnym wygrał w lidze tylko jeden mecz w ośmiu kolejkach i aż siedmiu zawodników z tej drużyny jest regularnie powoływanych. Grają w kadrze tak, jak w krajowych rozgrywkach, czyli słabo, o czym też często wspominają kibice. Przykłady można mnożyć.
Trener jest pod ostrzałem, bo prochu nie wymyślił. Ale trzeba też uczciwie przyznać, że nie ma materiału, z którego mógłby coś wyrzeźbić. Niewykluczone, że wobec krytyki mediów Lucescu niebawem pożegna się z reprezentacją. Szef federacji Razvan Burleanu już nawet nie próbuje tego ukryć, że jedynym naturalnym kandydatem, który mógłby ogarnąć ten bałagan jest Gheorghe Hagi, człowiek-instytucja w Rumunii. Jego głowę zaprząta od dłuższego czasu własny klub Farul Konstanca i połączona z nim akademia w Ovidiu, ale być może pogrążonej w kryzysie drużynie nie odmówi.
Sytuacja „Il Luce” wydaje się przesądzona. W ankiecie na stronie „Digi Sport” blisko 77 procent głosujących opowiedziało się za zwolnieniem selekcjonera.
PAWEŁ KIEŁBUS