Sá Pinto wyczerpująco odpowiada na atak Mączyńskiego
2019-03-02 08:51:42; Aktualizacja: 5 lat temuLegia Warszawa pokonała wczoraj Miedź Legnica 2:0. Po meczu głównym tematem rozmów nie była jednak potyczka ligowa, a ostatnie wypowiedzi Krzysztofa Mączyńskiego.
31-latek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” odniósł się do słów wypowiedzianych przez trenera Legii, który mówił, że zachowanie popularnego „Mąki” było toksyczne. Z tego też powodu przesunął go do drużyny rezerw. Reprezentant Polski nie był dłużny Portugalczykowi i nazwał go tchórzem (więcej - tutaj).
Podczas konferencji prasowej Ricardo Sá Pinto został poproszony o ustosunkowanie się do wypowiedzi środkowego pomocnika.
– Wyjaśniłem sytuację dotyczącą Krzysztofa Mączyńskiego. Na tej konferencji uczynię to po raz ostatni. Po jego wywiadzie konieczne są wyjaśnienia kłamliwych słów, które wypowiedział. Po pierwsze - to nie był wolny dzień. Po drugie - drużyna ma harmonogram, który potrafię zmieniać w zależności od potrzeb drużyny. Nie było tak, że natychmiastowo kazałem mu przyjechać do klubu. Powiedziałem, że będę na miejscu przez najbliższych kilka godzin. Przecież to normalna sytuacja. Gdy prezes chce rozmawiać ze mną, stawiam się na jego wezwanie – rozpoczął.Popularne
– Pojawiały się również głosy o braku szacunku do zasłużonych osób. Proszę porozmawiać z nimi i zapytać się o nasze stosunki. W kwestii tego, że nie chciałem płacić za obiad - co mam powiedzieć? Śmieję się, aby nie płakać. Zrobiono ze mnie złego człowieka. Ja wraz ze swoim sztabem zaproponowaliśmy, że zapłacimy, ale zawodnicy uparli się, że zrobią to oni. My zapłaciliśmy za kolejną kolację. Właśnie tak jest w rodzinie. Raz płacimy my, raz płacą oni – dodał.
– Punkt czwarty dotyczy zarzutu ściągania zawodników od mojego agenta. Przecież nad transferami czuwają również prezes oraz dyrektor sportowy. Oni wiedzą, że nie był to ten sam agent. To bardzo poważne zarzuty. Jeśli poziom sportowy jest odpowiedni, nie mam z tym problemu. Jestem zażenowany jego postawą. Mycie moich butów przez kitmanów? Na początku mojej pracy w Legii zapytałem ich o to, a ci zgodzili się nie widząc w tym problemu. W moim kraju i w klubach, w których pracowałem, wcześniej tak właśnie robiono. Tutaj kitmani również nie widzą w tym kłopotu. W sztabie szkoleniowym są ludzie, którzy się tym zajmują. Gdyby się nie zgodzili, nie miałbym z tym problemu – kontynuował.
– Dlaczego marnujemy tyle czasu, żeby rozmawiać o Mączyńskim? Powiedziałem mu, że ma za mało jakości i nie jest wystarczająco dobry. Chciałem rozmawiać z nim sam, ale on poprosił o obecność Konrada Paśniewskiego. Szanuję jego osiągnięcia. Wiem, że był reprezentantem Polski, ja jednak miałem lepszych zawodników na jego pozycję. Zesłałem go do zespołu rezerw, ale on nie zaakceptował tej decyzji. Potrzebowałem regularności, a na jego jedno dobre podanie czy odbiór przypadają trzy złe, to nie potrzebuję takiego piłkarza. Wysłałem go do drugiego zespołu, ponieważ chciałem uniknąć eskalacji konfliktu. Termin jego wywiadu również nie jest przypadkowy, on chciał nam zaszkodzić. Legia jest większa niż Mączyński. On nie szanuje Legii, swoich kolegów, kibiców, oraz sztabu. Zależy mu tylko na sobie – zaznaczył.
– À propos poprzedniej wypowiedzi - w strukturze naszego klubu nie jest tak, że ja sam podejmuję decyzje transferowe. Mogę tylko opiniować, decyzje należą jednak do prezesa i dyrektora sportowego – zakończył.
Szkoleniowiec „Wojskowych” skomentował również przebieg spotkania z Miedzią Legnica: – Wynik byłby bardziej okazały, gdybyśmy podejmowali lepsze decyzje w polu karnym rywala. Miedź przez większość spotkania nie miała okazji strzeleckich. Mamy teraz dokładnie tyle samo punktów, ile w poprzednim sezonie na tym samym etapie. Celem było zdobycie trzech punktów i to się udało. Mam nadzieję, że ta wygrana pozwoli moim podopiecznym wrócić na właściwe tory.
W następnej kolejce ligowej Legia Warszawa zagra na wyjeździe z Arką Gdynia.