Schalke pogrążone w chaosie. Zarząd ma problem z Rangnickiem, drużyna znajduje się o krok od spadku z Bundesligi

2021-03-13 22:27:03; Aktualizacja: 3 lata temu
Schalke pogrążone w chaosie. Zarząd ma problem z Rangnickiem, drużyna znajduje się o krok od spadku z Bundesligi Fot. taranchic / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Wczoraj informowaliśmy o tym, że niespodziewanie misji odbudowy Schalke miałby się podjąć Ralf Rangnick. Okazuje się jednak, że nie wszyscy w zarządzie ekipy z Veltins-Areny pragną nawiązania współpracy z 62-latkiem.

Schalke nie przestaje kompromitować się w Bundeslidze. Po sobotniej porażce 0:5 z Wolfsburgiem, kibice znowu najedli się wstydu. „Die Königsblauen” naprawdę w brzydki sposób powoli spadają z ligi. Dawno nie było w Bundeslidze zespołu, który tak bardzo zasługiwał na pożegnanie z najwyższą klasą.

W Gelsenkirchen pomału zaczynają już myśleć o planie działania w przyszłym sezonie, kiedy Schalke będzie walczyć o powrót do Bundesligi. Wczoraj „Bild” i WAZ podały sensacyjną informację, że Ralf Rangnick chce wrócić do Schalke i odbudować klub, który zajmuje ważne miejsce w jego sercu.

Miałby zająć stanowisko dyrektora sportowego. Swój projekt w Gelsenkirchen chciałby oprzeć na modelu, który sprawdził się w RB Lipsk, czyli stawianiem na młodych, utalentowanych piłkarzy. Dla kibiców „Die Königsblauen” była to pierwsza od dawna chwila, kiedy w końcu w ich serca zostało wlane nieco optymizmu. Jak się później okazało, nie na długo.

Rangnick już dwukrotnie pracował dla Schalke - w obu przypadkach w roli pierwszego trenera. Najpierw w latach 2004-2005, kiedy to ówczesny zarząd klubu publicznie przyznał po zwolnieniu Rangnicka, że popełnił błąd, zwalniając go, a następnie przez kilka miesięcy w 2011 roku. Wówczas to sam Rangnick zrezygnował z posady, twierdząc, że jest wypalony i potrzebuje odpoczynku.

Dlaczego teraz miałby ponownie dołączyć do Schalke i to w momencie, kiedy jest ono miejscem, gdzie nikt nie chce pracować? 62-latek z pewnością może liczyć na lepsze oferty.

Rangnick jednak w Schalke widzi być może ostatni wielki projekt w karierze. Między Rangnickiem a tym niemieckim klubem jest szczególna więź, determinowana bardziej przez uczucie niż rozum.

Sęk w tym, że ten romantyczny powrót mogą zniweczyć włodarze Schalke. Najpierw klub wydał absurdalne oświadczenie, w którym zaprzeczył, że osiągnął porozumienie z Rangnickiem, ale przyznał, że uważa go za świetnego fachowca, który jest zawsze mile widziany w Gelsenkirchen.

Trudno powiedzieć, jaki cel przyświecał publikacji tego oświadczenia, z którego kompletnie nic nie wynika. Kibice dowiedzieli się z niego tylko tyle, iż zarząd swoimi działaniami w niczym nie ustępuje piłkarzom "Die Königsblauen". To jednak wiedzieli raczej wcześniej.

Kiedy później do mediów przedostała się informacja, że większość rady nadzorczej nie chce Rangnicka w klubie, fani nie wytrzymali. Wiele lepszych klubów od Schalke dużo by dało, żeby mieć w swoich szeregach takiego fachowca, a kiedy klub z Veltins-Areny może go mieć „pół-darmo”, odrzuca go lekką ręką, mimo koszmarnej sytuacji sportowej i finansowej.

Kibice postanowili zareagować i nie patrzeć biernie na to, jak ego rady nadzorczej działa na szkodę klubu. Utworzyli publiczną petycję opowiadającą się za ściągnięciem Rangnicka. Wystarczyło kilka godzin, żeby uzbierać blisko 10 000 podpisów. Czy to pozwoli skruszyć beton i wywrze wpływ na ludzi z zarządu Schalke? Czas pokaże!

MICHAŁ NIKLAS