Seydou Doumbia nie odpuszcza zwolnienia Sionowi. „Musimy szanować ludzi”
2020-12-08 22:56:59; Aktualizacja: 3 lata temuSeydou Doumbia przyznał w wywiadzie udzielonym „So Foot”, że pozwał FC Sion do sądu o bezpodstawne zerwanie z nim współpracy po wybuchu pandemii koronawirusa.
Doświadczony napastnik związał się na początku września ubiegłego roku roczną umową z ekipą ze Stade Tourbillon po tym, jak nie otrzymał propozycji pozostania na kolejny sezon w Gironie.
Blisko 33-letni zawodnik z chęcią przystał na możliwość zaliczenia pobytu w trzecim szwajcarskim klubie w swojej karierze i liczył na to, że swoim doświadczeniem wspomoże zespół marzący o włączeniu się do walki o awans do europejskich pucharów.
Niestety FC Sion przez większą część sezonu prezentował się bardzo słabo i w efekcie do samego końca rozgrywek walczył tylko o utrzymanie.Popularne
Dwukrotnemu mistrzowi kraju udało się osiągnąć ten cel, ale już bez Seydou Doumbii w składzie, który wraz ze swoimi ośmioma kolegami zostali wyrzuceni z zespołu po tym, jak nie zgodzili się na przejście na krótkoterminowe zatrudnienie po wybuchu pandemii koronawirusa.
Iworyjczyk został poproszony o odniesienie się do tej sytuacji mającej miejsce kilka miesięcy temu w wywiadzie udzielonym „So Foot” i przyznał w nim, że nie zamierza odpuścić tej sprawy, dlatego będzie dochodził swoich racji przed sądem, ponieważ uważa, że został niesprawiedliwie potraktowany przez prezydenta klubu - Christiana Constantina.
- Po nastaniu pandemii koronawirusa rozgrywki w Szwajcarii zostały zawieszone na miesiąc. Prezydent wysłał nam wówczas wiadomość na WhatsApp z prośbą o przejście na umowy krótkoterminowe. Wszyscy piłkarze poinformowali go, że na to się nie zgodzą. Jako prezydent klubu powinieneś przyjść i wyjaśnić dokładnie, dlaczego tego oczekujesz od zawodników. Nie przeszkadzało nam przejście na zatrudnienie na krótki czas. Odpuszczenie jednej czy dwóch miesięcznych pensji nie zmieniłoby niczego w naszym życiu. Chcieliśmy jednak się spotkać, aby wyjaśnić wszystkie szczegóły. Trzy godziny później oznajmiono nam ponownie na WhatsApp, że kontrakty dziewięciu graczy zostały rozwiązane - powiedział Doumbia.
- Dlaczego tylko dziewięciu? Prezydent odbył indywidualne rozmowy z trzema lub czterema graczami, którzy ponownie rozważyli swoje stanowisko. W każdym klubie znajdują się ludzie, którzy nie są zjednoczeni z grupą. Rozumiem, że niektórzy prawdopodobnie bali się zwolnienia. Ale jeśli prezydent sobie na to pozwala, to dlatego, że jest do tego przyzwyczajony. Postanowił zbadać sprawę zza pleców z niektórymi piłkarzami i stał się zwykłym śmieciem - dodał blisko 33-letni napastnik.
- Nie zamierzam odpuścić tej historii. Nie wolno szkodzić wizerunkowi ludzi w ten sposób. Nie chodzi mi o pieniądze, bo byłem w miejscach, których dużo wygrałem. A wtedy po prostu pojechałem do Sionu, ponieważ lubię Szwajcarię i wracałem tam za każdym razem, gdy miałem tylko okazję. Nie mam nic przeciwko otrzymywaniu tej trzy- lub czteromiesięcznej pensji, ale chcę ją przekazać miastu oraz chorym. Jestem wyłącznie zaniepokojonym sposobem, w jaki z nami się rozstano. Podobnie jak Johan Djourou, pozwałem klub do sądu. Chcę pokazać prezydentowi, że nie może tak postępować i musimy szanować ludzi. Nie możesz wysłać wiadomość na WhatsApp do profesjonalnego gracza mówiąc: „Akceptujesz to lub zrywam umowę" - zakończył wątek Iworyjczyk, który pozostaje od tego momentu, czyli od końca marca, bez pracodawcy, ale jak sam zapewnia już w trakcie zimowego okna transferowego może związać się z nowym klubem.
- Nie jestem chciwy. W moim życiu wydarzyło się tak wiele... Najpierw ta historia w Sionie, potem strata mojej matki, która naprawdę mnie dotknęła. W pewnym momencie musiałem naprawdę uciec od piłki nożnej. Myślę, że do stycznia uda mi się znaleźć nowy zespół. W tej chwili miałem kilka telefonów, ale nie ma na razie nic konkretnego - powiedział Doumbia.