O tym, że „Lisy” nie przedłużą wygasającej 30 czerwca umowy z „Wasylem” było wiadomo jeszcze przed pierwszym gwizdkiem niedzielnego spotkania. Z uwagi na to, spora część kibiców Leicester domagała się, by Polak po raz ostatni pojawił się na murawie w koszulce ich ukochanego zespołu. Wyraz temu dawali nawet w trakcie meczu, ale koniec końców Shakespeare nie wpuścił 36-latka na murawę.
- Byłem świadomy tego wszystkiego i rozmawiałem na temat Marcina ze swoimi współpracownikami. Chciałem dać mu szansę w samej końcówce. Nie wspominałem jednak o tym, by nie dawać mu złudnych nadziei.
- Najważniejsza była bowiem dla mnie wygrana. Gdyby okoliczności były sprzyjające, wpuściłbym go na kwadrans. Nie czułem jednak, że to dobry moment - powiedział wprost Shakespeare.
- Kibice nie zdają sobie sprawy z
tego, jak wielką rolę niektórzy piłkarze odgrywają poza murawą.
Marcin zawsze był wielkim profesjonalistą i dawał z siebie
wszystko na treningach. On wygląda groźnie, ale zawsze bardzo łatwo
było dojść z nim do porozumienia - dodał angielski szkoleniowiec.
Przypomnijmy, że „Wasyl” trafił na Wyspy w 2013 roku,
kiedy to przeniósł się do Leicester z Anderlechtu. W trakcie
swojej przygody na King Power Stadium rozegrał 77 spotkań, notując
dwie bramki i tyle samo asyst.