Raków Częstochowa zaskoczył wszystkich niespodziewanym transferem Kittela w drugiej połowie lipca. Jak na poziom Ekstraklasy był to bardzo mocny ruch.
30-latek przychodził pod Jasną Górę, mając na koncie 60 występów w Bundeslidze i ponad 200 na jej zapleczu. W drugiej lidze zdecydowanie się wyróżniał, dlatego można było sądzić, że na polskich boiskach odnajdzie się bez problemu. Rzeczywistość jest zgoła inna.
Wedle niedawnych rewelacji „Bilda” Kittel nie czuje się dobrze w zespole Dawida Szwargi. Czuje się rozczarowany swoją pozycją, a w dodatku sztab szkoleniowy nie ma do niego dobrego podejścia. Mistrzowie Polski odcinają się od podobnych doniesień.
- To jest gra menedżerów, bo jedna agencja go zostawiła, a jakaś inna chce go przejąć. „Bild” to niemiecka bulwarówka, która szuka taniej sensacji” - powiedzieli działacze częstochowskiej, którzy chcieli zachować anonimowość, w rozmowie z Weszło.com.
Według tego źródła powody takiej sytuacji Kittela mają charakter czysto sportowy.
Przede wszystkim pomocnik, którego łączono niegdyś z reprezentacją Polski, przyszedł pod skrzydła Szwargi z wyraźnymi zaległościami treningowymi.
- Przecież gdyby Dawid Szwarga uważał, że Sonny jest w tym momencie lepszy od pozostałych naszych „dziesiątek”, to by grał. Nikt nie odbiera mu tego, że ma wysokie umiejętności stricte piłkarskie. Musi być jednak gotowy, żeby je pokazać - usłyszał Maciej Wąsowski z Weszło.com.
Sprawa zaczyna wyglądać poważnie. 30-latek zgarnia w zespole najwyższą pensję, bo około 35 tysięcy euro. W dodatku za sam podpis otrzymał pół miliona euro. Doliczając wszelkie dodatki i premię, rok Kittela w Częstochowie może kosztować nawet milion euro.
Nikt w Rakowie nie chce dawać takich pieniędzy zaledwie zmiennikowi. Jeśli w najbliższych tygodniach młodzieżowy reprezentant Niemcy nie wywalczy miejsca w pierwszym składzie „Medalików”, to do rozstania może dojść nawet zimą. To „czarny scenariusz”, ale z dnia na dzień coraz bardziej prawdopodobny.