Steve Bruce w bardzo emocjonalnym wywiadzie po zwolnieniu z Newcastle United. „Nie mogę zrobić tego ponownie mojej żonie”

2021-10-20 13:01:23; Aktualizacja: 3 lata temu
Steve Bruce w bardzo emocjonalnym wywiadzie po zwolnieniu z Newcastle United. „Nie mogę zrobić tego ponownie mojej żonie” Fot. Newcastle United
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: The Telegraph

Steve Bruce pożegnał się z posadą menedżera Newcastle United. Z tej okazji udzielił wywiadu dziennikowi „The Telegraph”, w którym wyjawił, że to najprawdopodobniej koniec jego trenerskiej kariery.

Anglik jest aktywny w profesjonalnej piłce od 1979 roku, kiedy to debiutował w barwach Gillingham. Następnie grał jeszcze w Norwich City, Manchesterze United, Birmingham City oraz Sheffield United, by następnie spróbować swoich sił w roli menedżera. Łącznie prowadził 10 klubów, a w zeszły weekend zaliczył swój tysięczny oficjalny mecz w roli szkoleniowca. Jak się okazuje, może być on tej jego ostatnim.

Newcastle United potwierdziło, że doszło z Bruce'em do porozumienia w sprawie rozwiązania umowy, a w rozmowie z Luke'iem Edwardsem 60-latek przyznał, że to najprawdopodobniej koniec jego przygody z futbolem.

- To może być moja ostatnia praca - powiedział w obszernym, acz ciekawym i bardzo szczerym wywiadzie.

- Tu nie chodzi tylko o mnie. To wywierało wpływ na całą moją rodzinę, wszyscy jesteśmy Geordies i nie mogę tego lekceważyć.

Bruce nie cieszył się największą sympatią wśród kibiców, którzy nie raz wylewali na niego swoją frustrację za trudne chwile dla klubu. Menedżer przyznaje, że fakt, iż jego rodzina wywodzi się z okolic Newcastle tylko bardziej go w tym wszystkim przybijał.

- Bliscy się o mnie martwili, szczególnie moja żona, Jan. Jest wspaniałą kobietą, niesamowitą, jest fantastyczną kobietą, żoną, matką i babcią. Bardzo przeżywała śmierć moich rodziców, jej też nie czuli się najlepiej. A do tego wszystkiego musiała się martwić o mnie i o to, przez co przechodziłem w ciągu ostatnich lat.

- Niczego nie chcę brać za pewnik. Całe życie poświęciła, żeby podążać za mną od jednego klubu do drugiego. Gdybym jutro powiedział jej, że mam ofertę z Chin, zapytałaby tylko, czy naprawdę tego chcę i ponownie by mnie wsparła. Mam już 60 lat i nie wiem, czy chcę przeprowadzać ją przez to kolejny raz. Żyjemy szczęśliwie, więc myślę, że to dla mnie koniec z byciem menedżerem. No chyba, że otrzymałbym telefon od prezesa z prośbą o pomoc. Nigdy nie chcę mówić „nigdy”, tego już się nauczyłem.

Ostatnie zdanie Bruce miał zwieńczyć śmiechem, niemniej dziennikarz zapewnia, że wyraźnie widać po nim, że na ten moment Anglik nastawił się już na zakończenie kariery szkoleniowca.

- Muszę podziękować wszystkim, którzy ze mną współpracowali, ponieważ potrafię być wymagający, oczekiwać ciężkiej pracy, zwłaszcza, gdy byłem młodszy. Kiedy przegrywaliśmy, byłem bardzo przygnębiony, ale kiedy prowadzisz w Premier League takie zespoły jak Birmingham, Wigan, Hull czy Sunderland, zaczynasz sobie z tym radzić. Po prostu musisz.

- Do momentu, kiedy trafiłem do Newcastle United, myślałem, że potrafię sobie radzić ze wszystkim, co stanie mi na drodze, ale było mi bardzo, bardzo trudno. Ciężko jest nigdy nie być chcianym, czuć, że ludzie chcą twojej porażki, czytać ciągle wypowiedzi, że i tak przegrasz, że jesteś bezwartościowy, jesteś tłustym wypełniaczem miejsca, głupim taktycznym impotentem, kapuścianą głową i tak dalej. A ja tak miałem od pierwszego dnia. Nawet gdy mieliśmy dobre wyniki, ludzie pisali: „okej, ale styl jest gówniany” albo że po prostu mieliśmy szczęście. To było szaleństwo.

- Najdziwniej było usłyszeć, że mamy wszystko, żeby zostać zdegradowani, z wyjątkiem odpowiednio małej liczby punktów. Pierwszy sezon skończyliśmy na 13. miejscu. W drugiej kampanii krytyka była jeszcze silniejsza, a skończyliśmy na miejscu 12., mając 17 punktów na strefą spadkową. Starałem się i tak cieszyć. Zawsze podniecała mnie walka, udowadnianie ludziom, że są w błędzie, ale tak było cały czas. Ciągle tylko walka, bitwa. To wywarło na mnie duży wpływ, bo nawet po zwycięstwie nie czułem, że przekonuję do siebie kibiców.

- Wymagano ode mnie tylko tego, by się utrzymać w lidze. Bardzo chciałem, żeby wszystko działało jak należy. Czułem dumę, że mogę prowadzić Newcastle United, nawet w trudnych czasach chciałem utrzymać ten klub w Premier League. Plotki o sprzedaży klubu krążyły cały czas, ale nikt by go nie kupił, gdybyśmy spadli. Dlatego działacze chcieli ode mnie tylko utrzymania, choć nie mieliśmy pieniędzy na zebranie odpowiedniego składu. COVID-19 dorzucił problemów, zeszłego lata nie mogliśmy sobie pozwolić na żadne wydatki, ale nie chciałem się wycofywać. Ludzie mówili, żebym odpuścił i gdyby to nie było Newcastle... Nie mogłem się poddać. Pomyślałem, że nie byłoby osoby, która mogłaby sobie lepiej poradzić z takimi zasobami.

- Cieszę się ze względu na kibiców, miasto, wszystkich związanych z klubem. Zmiana właściciela musiała nastąpić, by klub się rozwijał. Ja dałem z siebie wszystko, niech teraz inni mnie oceniają. Życzę nowym właścicielom wszystkiego najlepszego. Ekscytuje mnie wizja przyszłości drużyny.

- Jestem dumny ze swojej kariery. Niedawno ktoś mi przypomniał o moich dwóch golach głową, które strzeliłem przeciwko Sheffield Wednesday, a które pomogły Manchesterowi United zdobyć pierwsze mistrzostwo Premier League w 1993 roku. Móc być w grze przez 40 lat, to wielkie szczęście. Chyba musiałem być całkiem w porządku, zarówno jako zawodnik, jak i menedżer. To praktycznie całe życie.