"Strzelił Pan jak Beckham" - niecodzienny wyrok sądu za "pitch invasion"

2014-09-07 00:51:12; Aktualizacja: 10 lat temu
"Strzelił Pan jak Beckham" - niecodzienny wyrok sądu za "pitch invasion" Fot. Transfery.info

Jordan Dunn, jedna z wielu osób, która zdecydowała się na przerwanie meczu spowodowane wtargnięciem na boisko, został właśnie osądzony przez sąd, który niezwykle ciekawie uzasadnił swój werdykt.

16 sierpnia 2014, inaguracyjna kolejka obecnego sezonu Premier League, spotkanie West Hamu z Tottenhamem, czyli zacięty pojedynek z czerwonymi kartkami, przestrzelonym rzutem karnym i zwycięską bramką "Kogutów" w doliczonym czasie gry. Mimo emocji do ostatniego gwizdka sędziego, w pamięci kibiców został właśnie 22-letni Brytyjczyk.

Niby zwykłe "pitch invasion", ale jednak inne niż wszystkie. Dlaczego? Dunn nie tylko bowiem pokonał ochronę i przedstawił swoją osobę kibicom zgromadzonym na Upton Park i przed telewizorami, ale także zdołał wykonać rzut wolny, do którego przymierzał się Christian Eriksen.

Jordan tego dnia był pod wpływem alkoholu, a jak wskazały badania, spożył dokładnie sześć piw. Nie przeszkodziło mu to jednak w pojedynku biegowym z ochroną, bowiem pokonując pół boiska zostawił stewardów w tyle, a jeden z nich nawet się potknął. Mężczyzna zdołał dopaść do piłki ustawionej na dwudziestym metrze i wyegzekwował stały fragment gry, trafiając w światło bramki, co nie udało się wspomnianemu duńskiemku zawodnikowi.

Euforia kibica nie trwała jednak długo, bo choć miał swoje pięć minut, trafił ostatecznie w ręce służb porządkowych, które przekazały go policji. Ponadto musiał zapłacić 305 funtów.

Dunn doczekał się w końcu sprawy w sądzie okręgowym, którą prowadził Gareth Branston. Sędzia zaskoczył wszystkich treścią wyroku, a wielu mogłoby brać z niego przykład. Oto treść:

"Tego dnia 35 tysięcy fanów zapłaciło za oglądanie 22 facetów szortach uganiających się za futbolówką przez 90 minut. Ci zarabiają wielkie pieniądze, by dostarczyć ludziom zgromadzonym na trybunach prawdziwych emocji. Nagle na boisko wkroczył facet, który za swoje show nie mógł otrzymać żadnego wynagrodzenia. Przebiegł prawie 70 metrów, uciekając ochroniarzom. Zatrzymał się dopiero przy piłce ustawionej do wykonania rzutu wolnego, biorąc się za niego wykonanie. Jak mniemam, mężczyzna był już wystarczająco zmęczony swoją przebieżką, a spożyty alkohol sprawił, że do piłki podszedł bardzo chwiejnym krokiem. Nie zmienia to faktu, że uderzył jak Beckham.

Niestety, piłka leciała 30 mil na godzinę wolniej, niż przy strzale Davida, więc bramkarz West Hamu nie miał problemów z jej złapaniem. Z drugiej strony, Eriksenowi wcale nie poszło lepiej. Muszę jednak stwierdzić, że choć spełnił Pan swoje marzenie, nigdy więcej nie przytrafi się okazja do powtórzenia tego czynu".