Szczery wywiad Mahreza: Leicester blokowało wszystkie oferty

2017-12-02 12:35:31; Aktualizacja: 6 lat temu
Szczery wywiad Mahreza: Leicester blokowało wszystkie oferty Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Daily Mail

Riyad Mahrez udzielił wywiadu „Daily Mail”, w którym wypowiedział się między innymi o swoim niedoszłym transferze z 2016 roku.

Riyad Mahrez był jedną z głównych postaci Leicester City, kiedy to zdobywało mistrzostwo Anglii w 2016 roku. Wielki skok zaliczył nie tylko klub, ale także zawodnik, który trafił na King Power Stadium, gdy „Lisy” grały jeszcze w Premier League. W pierwszym sezonie w angielskiej ekstraklasie Algierczyk zdobył tylko cztery gole, ale w następnym, tym mistrzowskim, zaliczył już 18 trafień.

Historia gracza mogła się potoczyć jednak zupełnie inaczej. W wywiadzie dla „Daily Mail” zdradza kilka szczegółów ze swojej kariery. Okazuje się, że na Wyspy mógł trafić już w 2008 roku, był nawet na testach w szkockim St Mirren.

- Od samego początku nie chciałem tam iść, ale mój znajomy, bardziej przyjaciel niż agent, powiedział mi, że w Szkocji przeprowadzają testy. Powiedział: „Dalej, spróbuj”, a ja się zgodziłem - mówi Mahrez. Miał on okazję występować z tamtejszą drużyną U-21, ale bardziej zwrócił uwagę agentów, niż trenerów.

- Zagrałem tam cztery spotkania. Zdobył siedem bramek. Strzelałem w każdym meczu. Próbowali mnie zatrzymać, ale nie byłem nawet blisko pierwszej drużyny. Mój znajomy z Francji zadzwonił do mnie i powiedział, że szkocki agent chce zerwać z nim porozumienie i zamiast tego zając się moją karierą. Stwierdził: „Wracaj do domu, kupię ci bilet”. Zostawiłem buty w ośrodku treningowym, więc wziąłem hotelowy rower i je odebrałem. Później wsiadłem w autobus pod hotelem, następnie do tramwaju i poleciałem pierwszym samolotem.

Fakt, iż Mahrez nie został w Szkocji mógł mu wyjść na dobre. Tak przynajmniej pokazał czas - zawodnik został nominowany do grona kandydatów w walce o Złotą Piłkę, interesowały się nim też wielkie kluby, w tym szczególnie Arsenal.

- Zawsze miałem ambicje, by zdobyć wiele trofeów. Właśnie po to gramy. Gdy skończysz karierę, to co będziesz pamiętać do zdobyte tytuły: Premier League, Liga Mistrzów... Jedynie o tym się pamięta.

- Czy mogłem trafić do Arsenalu w 2016 roku? Szanse były 50-50. Nie wiem co się stało. Taki jest futbol. Nigdy nie wiesz co się wydarzy.

Leicester musiało pogodzić się wtedy ze stratą innego bohatera mistrzowskiego sezonu - N'Golo Kanté. Trafił on do Chelsea i zdobył kolejne mistrzostwo, tymczasem Mahrez został i podpisał nowy kontrakt z pensją 100 tysięcy funtów tygodniowo. Algierczyk twierdzi jednak, że w przypadku Francuza zadecydowała klauzula w jego kontrakcie.

- N'Golo miał klauzulę i kiedy odszedł, klub zdecydował zrezygnować z tej strategii. Powiedzieli, że nigdy więcej nie dadzą nikomu klauzuli do umowy. Nie chcieli mnie sprzedawać. Mówili: „Jeśli pojawi się oferta, nie będzie żadnego problemu”, ale za kulisami blokowali wszystko, rozmawiali z klubami, ale nie chcieli sprzedawać. Ale jestem pewny siebie. Z kontraktem, czy bez, dostanę się na szczyt. Jeśli masz umiejętności i potrafisz to pokazać, nie masz problemów.

Zawodnik zdaje sobie jednak sprawę, że w innym miejscu miałby większe szanse na sukcesy, swego czasu złożył nawet „transfer request”. Media również doszukiwały się rychłego transferu i gdy tylko Mahrez pojawiał się w jakimś miejscu, mógł cieszyć się sporym zainteresowaniem dziennikarzy.

- Chciałem, żeby wszystko było jasne, nie chciałem oszukiwać ludzi, wolałem być szczery.

- Reprezentacja Algierii pozwoliła mi opuścić zgrupowanie, ponieważ była szansa, że transfer może dojść do skutku, a my jechaliśmy bardzo daleko na mecz kwalifikacji do Mundialu, do Zambii. Poleciałem do Paryża i od razu mogłem przeczytać: „Riyad jest tu, Riyad jest tam. Riyad jest gdzie indziej”. Nie. Cały czas byłem w domu we Francji. Nie zagrałem z Zambią, bo inaczej nie miałbym jak się stamtąd wydostać. Nie można było zorganizować stamtąd lotu.

Mahrez szczerze przyznaje, że kiedy w 2014 roku zgłosiło się po niego Leicester, nie chciał tam przechodzić. Do transferu przekonała go jednak mama.

- Nie chciałem iść do Leicester. Przypominało mi to trochę St Mirren, złe wspomnienia, język, w którym nie potrafię się komunikować. Powiedziałem, że nigdzie nie idę. Ale moja mam nalegała i pojechałem tam z dwoma przyjaciółmi, żeby nie być samemu. Zatrzymaliśmy się w tamtejszym hotelu i spędzaliśmy razem czas.

- Kiedy przyjechałem, pokazali mi wiele filmów z moją grą. Długo mnie obserwowali, co trochę mnie zaskoczyło. Naprawdę mnie znali, a menedżer Nigel Pearson bardzo mnie chciał. We Francji mówiono mi, że nadaję się do Hiszpanii, więc jechałem do Anglii właśnie z taką myślą. Wszyscy mówili, że to nie dla mnie. Zacząłem im wierzyć. Myślałem, że nigdy nie zagram w Anglii.

- Ranieri? To osoba, która najbardziej we mnie wierzyła.