Szczęsny ma niezwykłego pecha. Fatalna seria inauguracji
2021-06-15 09:42:11; Aktualizacja: 3 lata temuWojciech Szczęsny ma olbrzymiego pecha, kiedy występuje w meczach otwierających zmagania reprezentacji Polski na wielkich turniejach.
W ostatnich latach golkiper Juventusu dorobił się znaczącej marki. Obecnie jest uznawany za jednego z najlepszych bramkarzy na świecie, co co rusz udowadnia swoimi występami na boisku. W reprezentacji Polski różnie jednak bywa. W ciągu dziewięciu lat Szczęsny miał okazję był nominalną jedynką na czterech wielkich turniejach reprezentacyjnych i za każdym razem działo się coś niespodziewanego.
„Klątwa” Szczęsnego zaczęła się w 2012 roku, kiedy to Polacy rozgrywali Mistrzostwa Europy na swoim terenie, współorganizując turniej z Ukrainą. Podczas meczu otwarcia, w którym „Biało-Czerwoni” grali z Grecją, bramkarz otrzymał czerwoną kartkę za interwencję, która miała uchronić naszą drużynę narodową przed niechybną utratą bramki. Koniec końców można nawet spekulować, że faul był słuszny, bowiem Przemysław Tytoń wybronił jedenastkę. Szczęsny nie zagrał jednak już do końca turnieju, który tak czy tak zakończył się dla nas na fazie grupowej.
Cztery lata później, na EURO 2016, Polska miała już znacznie większe ambicje i udało się nawet zajść do ćwierćfinału, w bramce brylował jednak Łukasz Fabiański. I tym razem Szczęsny miał pecha, ponieważ w starciu z Irlandią Północną doznał kontuzji. Nasza reprezentacja wygrała tamto spotkanie, a golkiper zdołał je dokończyć, jednak w późniejszych fazach turnieju musiał oglądać poczynania kolegów z boku.Popularne
Turniejem Szczęsnego miał być mundial 2018, lecz i tym razem byliśmy świadkami niepowodzenia. Polacy bardzo szybko skomplikowali sobie sprawę, przegrywając z Senegalem. W pamięci kibiców na długo pozostanie sytuacja z 60. minuty, kiedy przegrywaliśmy już 0:1. Spora część winy spadła wtedy na bramkarza, choć trzeba zaznaczyć, że w tamtej akcji doszło do szeregu piłkarskich absurdów.
Senegalczycy wybili na ślepo futbolówkę, byle dalej od własnej bramki. Ta w okolicach środka boiska trafiła do Grzegorza Krychowiaka, który niespodziewanie zdecydował się zagrać górną piłkę do tyłu. Skierował ją jednak w zupełnie pustą przestrzeń, z czego wyniknął problem z komunikacją. Jan Bednarek niewystarczająco szybko zabrał się za „zgaszenie” zagranej za swoje plecy piłki, a sytuację wyjściem z bramki próbował ratować Szczęsny. Szybszy okazał się jednak M'Baye Niang, który bez problemu minął golkipera i skierował piłkę do pustej bramki. Po meczu podważano słuszność decyzji popularnego w Juventusie „Teka”, sugerując, że jego zachowanie zmyliło Bednarka, a nie przyniosło przy tym wymiernej korzyści.
Do serii niepowodzeń niestety trzeba doliczyć także polską inaugurację na EURO 2020. Polska była faworytem starcia ze Słowacją, lecz rzeczywistość okazała się brutalna. Przegraliśmy 1:2, a pierwsza bramka dla naszych południowych sąsiadów została przypisana Szczęsnemu jako samobój. 31-latek miał tutaj pecha, ponieważ strzał był niecelny i trafił w słupek, niestety tak odbita piłka trafiła następnie w upadającego po interwencji bramkarza i ostatecznie wylądowała w siatce.