Ten zabieg Edwarda Iordănescu nie zdał egzaminu. „To nie są domysły, to naukowe dane”
2025-10-05 23:21:51; Aktualizacja: 2 godziny temu
Trener Edward Iordănescu odniósł się po porażce Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze (1:3) do ostatnich roszad w składzie prowadzonego przez siebie zespołu, które nie zdały egzaminu na poziomie europejskim oraz krajowym.
Zespół „Wojskowych” przeżywa w ostatnich dniach trudne chwile. Są one związane z przegranym dwoma spotkaniami z rzędu. Najpierw sposób na stołeczną drużynę znalazł turecki Samsunspor w Lidze Konferencji, a teraz Górnik Zabrze w Ekstraklasie.
W przypadku pierwszego pojedynku spore zdziwienie wywołały roszady zastosowane przez tureckiego szkoleniowca, które miały w pozytywny sposób wpłynąć na odpoczywających zawodników pod kątem niedzielnego starcia.
Jego przebieg pokazał, że na niezbyt wiele się ten zabieg zdał. Niemniej jednak sam Edward Iordănescu jest utwierdzony w słuszności podjętych przez siebie decyzji, ponieważ stawiając na swoich pierwszoplanowych wybrańców w obu meczach ryzykował odniesienie przez nich kontuzji.Popularne
- Widziałem też sporo komentarzy na temat rotacji w składzie. Nie czuję się z tym komfortowo, bo dla żadnego trenera nie jest łatwe ciągłe dokonywanie zmian. Łatwiej byłoby trzymać się jednego ustawienia. Ale wszystkie decyzje, które podejmujemy, wynikają z analizy i danych. Mamy do dyspozycji technologię i sztab medyczny, który wykonuje liczne testy. Przed meczem z Samsunsporem mieliśmy 5–6 zawodników z tzw. „czerwonymi flagami” – czyli wysokim ryzykiem urazu. To nie są domysły, to naukowe dane, wyniki badań krwi. Kamil miał takie wskazania, a mimo to zaryzykowaliśmy i straciliśmy go na co najmniej dwa mecze. Pozwoliliśmy mu grać – i co się stało? Doznał kontuzji - stwierdził rumuński trener, cytowany przez Legionisci.com.
- Wiem, że oczekiwania są ogromne – jak w każdym dużym klubie. Sam pracowałem w największym klubie w moim kraju, więc wiem, jak to wygląda. Wyzwanie polega na tym, by jednocześnie budować drużynę i walczyć o tytuł. W tym właśnie miejscu jesteśmy - dodał.
Opiekun stołecznego zespołu wyraził jednocześnie zadowolenie z rozpoczynającej się przerwy reprezentacyjnej, która pozwoli mu unormować sytuację panującą w kadrze.
- Jeśli chodzi o pozytywy – zbliża się przerwa na kadrę, co może nam pomóc, bo obecnie mamy w zespole dwa „podgrupy” zawodników. Jedna to piłkarze, którzy grali w poprzednim sezonie – rozegrali razem 55 spotkań, mieli bardzo krótką przerwę letnią i szybko wrócili do gry w europejskich pucharach. Druga grupa to zawodnicy, których bardzo cenię i w których mocno wierzę – dziesięciu nowych piłkarzy, którzy dołączyli już po okresie przygotowawczym. To duża różnica, gdy cała drużyna przechodzi wspólnie okres przygotowawczy, a gdy masz taką sytuację jak my – z różnym poziomem przygotowania fizycznego - powiedział.