Teraz jest gwiazdą reprezentacji Niemiec, a kiedyś? „Miałem sto euro na życie”

2024-10-15 08:06:21; Aktualizacja: 5 godzin temu
Teraz jest gwiazdą reprezentacji Niemiec, a kiedyś? „Miałem sto euro na życie” Fot. Joachim Bywaletz / Xinhua / PressFocus
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: Die Welt

Deniz Undav swoimi trafieniami zagwarantował reprezentacji Niemiec wygraną z Bośnią i Hercegowiną, świetnie spisuje się także w barwach VfB Stuttgart, ale jego droga na szczyt nie należała do łatwych, co wspominał w rozmowie z „Die Welt”.

O Denizie Undavie po raz pierwszy głośno zrobiło się za czasów jego występów w Royale Union Saint-Gilloise, kiedy to był czołowym strzelcem tej rewelacji Jupiler Pro League. W sumie w Belgii zanotował aż 45 trafień i 18 asyst w 70 występach.

28-latek aktualnie potwierdza swoją formę w barwach VfB Stuttgart - początkowo trafił tam w ramach wypożyczenia z Brighton & Hove Albion, a później już na stałe za ponad 26 milionów euro i patrząc na jego statystyki, nie można się dziwić, że Niemcy wydali na niego taką kwotę - dla tego zespołu zdobył już 25 bramek i zaliczył 11 asyst w 43 spotkaniach.

Forma 28-latka została nagrodzona przez Juliana Nagelsmann powołaniem do reprezentacji Niemiec, gdzie uzbierał już pięć występów. Ostatnio spisuje się w niej naprawdę genialnie - we wrześniu zapisał na swoim koncie bramkę oraz asystę w starciu z Holandią, a w październiku przesądził o zwycięstwie z Bośnią i Hercegowiną, zdobywając dwie bramki.

Początki napastnika w futbolu jednak nie należały do najłatwiejszych. Tak w rozmowie z „Die Welt” wspominał czasy, kiedy grę w III lidze musiał łączyć z pracą jako operator maszyn.

- Miałem sto euro na życie. Wstawałem o czwartej rano, jechałem autobusem, a następnie szedłem kolejne 40 minut z przystanku do mojego miejsca pracy. Po pracy szybko kupowałem sobie kebab lub makaron i szedłem na trening. Tak było przez dwa lata - wspomina Undav.

Być może właśnie tamte przeżycia ukształtowały 28-latka w taki sposób, że aktualnie nie są dla niego najważniejsze rzeczy materiale. Undav pięknie wyjaśnił, czym dla niego jest luksus.

- Możliwość spędzania czasu z rodziną. Zeszłego lata zostałem ojcem córki. Patrzenie, jak dorasta i zdrowie mojej rodziny, to dla mnie luksus. Wspólny wyjazd na wakacje. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: mam też torbę, która kosztuje trochę więcej i dwa zegarki. Ale nie definiuję siebie przez to. Mam te same ubrania od siedmiu czy ośmiu lat. Nowe ubrania mam tylko wtedy, gdy mój sponsor mi coś przyśle. Nie lubię zakupów. Rzeczy od Louisa Vuittona i tym podobne to nie ja. Spodnie to wciąż spodnie. Nieważne, czy są z H&M, czy od projektanta, gdzie kosztują dziesiątki razy więcej - wyjaśnił napastnik.