To może być nowa gwiazda Legii Warszawa. Musi jednak nad tym popracować

O hitowym transferze, jak na standardy Ekstraklasy, Marca Guala do Legii Warszawa mówiło się długo i sporo. Hiszpan jeszcze w trakcie minionego sezonu oświadczył kolegom z Jagiellonii Białystok, że wzmocni ligowego giganta.

W końcu tak się stało i rozstał się definitywnie z ukraińskim SK Dnipro-1.

27-latek trafił na Łazienkowską po udanym sezonie na polskich boiskach. W nim zdobył 15 bramek i zanotował osiem asyst. Liczby te doskonale obrazują, z jakim zawodnikiem mamy do czynienia.

Gual nie jest raczej rasowym snajperem. Lubi poruszać się swobodnie między pozycjami, czując się świetnie przy innym napastniku.

W sparingach przedsezonowych nowy nabytek „Wojskowych” wyglądał świetnie, a więc wydawało się, że będzie pewniakiem do gry w pierwszej jedenastce. Kosta Runjaic widział sprawę inaczej i wolał odczekać.

Podczas meczu z Ruchem Chorzów pojawił się na murawie od pierwszych minut i w końcu zaliczył premierowe trafienie w nowych barwach.

- Jestem szczęśliwy. Udało nam się wygrać, zdobyłem bramkę. Cieszę się z gola, mam nadzieję, że strzelę ich dużo więcej. Gra mi się trochę inaczej w porównaniu z poprzednimi sezonami. Muszę lepiej poznać kolegów, zrozumieć jak grają, dostosować też pod to swoje zachowania na boisku. Nie jest to łatwy proces, ale jak widzieliśmy, wszystko zmierza w dobrym kierunku - powiedział Katalończyk.

Wbrew wielu opiniom Gual to nie tylko ofensywa. Ochoczo wypełnia założenia defensywne trenera, który oczekuje od napastników pracy w pressingu. W starciu z chorzowską ekipą 27-latek zanotował kilka ważnych przechwytów i wybić.

Kibice zauważają jednak pewien problem w grze Hiszpana - nonszalancję.

Gual notuje naprawdę dużo prostych strat, przeważnie po niedokładnych podaniach. Czasem gubi go chęć zademonstrowania swoich wysokich umiejętności technicznych. 

Takie zachowania generują oczywiście spore ryzyko.