To nie żart. Borriello ma jechać na mundial w Rosji jako najlepszy włoski napastnik
2016-10-19 19:13:11; Aktualizacja: 8 lat temuNaczytaliśmy się już w życiu wiele bezsensownych wypowiedzi. Przywykliśmy na tyle, że rzadko coś jest w stanie wywołać u nas śmiech śmiech. Czasem jednak trafi się prawdziwa perełka, a autorem takiej został właśnie Andrea D'Amico.
Bardzo popularna w ostatnim czasie stała się teza, że największe reprezentacje świata zazdroszczą nam Roberta Lewandowskiego. Nie da się jej podważyć, nie tylko dlatego, że Polak jest bezsprzecznie jednym z najlepszych napastników świata. Po prostu, przyszły gorsze czasy i tych topowych "dziewiątek" można ze świecą szukać.
Prawdziwy nieurodzaj snajperów panuje w Italii. Jeszcze kilkanaście lat temu selekcjoner mistrzów świata z 2006 roku mógł przed meczami dokonywać losowania. Niezależnie, czy wyszedłby na boisko Del Piero, Inzaghi, Totti czy Vieri, na szpicy i tak zagrałby klasowy piłkarz, gwarantujący odpowiedni poziom.
W tej chwili obecnie urzędujący Giampiero Ventura może tylko pozazdrościć poprzednikom z początku XXI wieku. Brutalnie zweryfikowany przez poważną piłkę Ciro Immobile czy zbijający kokosy w Chinach Graziano Pelle nie przestraszą przed pierwszym gwizdkiem sędziego nawet obrońców Macedonii. Naturalizowany Eder postrachem defensywny też nie jest i powiedzmy sobie wprost - nigdy nim nie będzie.Popularne
Nie bez powodu włoskie media żyją tematem powrotu do kadry Mario Balotellego. Wielki talent tamtejszego futbolu, choć przez wielu skreślony, wciąż postrzegany jest za potencjalnego zbawiciela. Grając nawet na miarę 75% swojego potencjału, wszelką konkurencję wciągnie nosem.
Wspomniany D'Amico widzi jednak lepszego kandydata. Potencjalną gwiazdę najbliższego mundialu w Rosji, kogoś kto odrodzi kadrę narodową i poprowadzi ją do tytułu. Kto taki? Oczywiście Marco Borriello.
Właściwie dalszy komentarz jest zbędny. Można się zaśmiać, rozejść do domów. Ale, nie odbierzemy sobie tej przyjemności i przytoczymy całą wypowiedź.
- Marco to mistrz. Ma technikę, intuicję, znakomicie czyta grę i pasuje do każdej taktyki. Obecnie to najlepszy włoski napastnik, wchodząc po przerwie zmienił przebieg meczu z Interem, co stanowi dowód jego klasy - wyjawił z pełnym przekonaniem jego agent.
Mało? No to dalej.
- On grał dobrze wszędzie, gdzie był. Teraz znalazł odpowiednie środowisko w Cagliari, ale w głowie dalej pozostaje mistrzem. Kadra? Swoją pracą i występami pokazuje, że w każdej chwili jest gotowy. Na mundial muszą jechać najlepsi, a we Włoszech Marco do takich należy. Jest po 30. roku życia, ale jego zegar biologiczny zatrzymał się 10 lat wstecz.
Panie D'Amico, doskonale rozumiemy, że swojego klienta trzeba umieć zareklamować i sprzedać. Być może gra dla beniaminka to zbyt małe wyzwanie dla Borriello, ale 34-latek, nawet jeśli czuje się dużo młodszy, raczej wyrósł z dziecięcych marzeń. Włoch zagrał w kadrze narodowej raptem siedem razy, mimo czasów, w których przez jej skład przewinęło się naprawdę wielu przypadkowych piłkarzy. Pojechał na jeden duży turniej - Euro 2008 - ale nawet nie powąchał murawy. Z całym szacunkiem dla tego doświadczonego zawodnika - który w CV wpisać może sobie występy w Milanie czy Juventusie, ale z pewnością nie będzie o nich opowiadał wnukom - na mundial w Rosji może pojechać co najwyżej jako kibic lub ekspert telewizyjny. Jeśli wypowiedzi te dotarły do Luki Toniego, ten zapewne zaczął żałować zakończenia kariery. Skoro Borriello na najbliższych mistrzostwach świata miałby prowadzić Italię do sukcesów, 39-latek zostałby pewnie królem strzelców. Ewentualnie przegrał o jedną bramkę z rodakiem. Pozdrawiamy i prosimy o namiary na dilera.