„To szalone”. Joshua Kimmich wskazał główną dysproporcję między Bundesligą a Premier League

2025-09-14 15:44:33; Aktualizacja: 2 godziny temu
„To szalone”. Joshua Kimmich wskazał główną dysproporcję między Bundesligą a Premier League Fot. Just Pictures/SIPA USA/PressFocus
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Sportschau

Widać gołym okiem, że w klasyfikacji krajowych lig w Europie Premier League zdecydowanie odstaje od reszty stawki. Pewną diagnozę w konkurencyjności na rynku transferowym postawił piłkarz Bayernu Monachium Joshua Kimmich w wywiadzie dla magazynu „Sportschau”.

Premier League po raz kolejny zdominowała okienko pod kątem wydatków na wzmocnienia. Nic dziwnego, bo roczne przychody z różnych źródeł po inwestycjach w promowanie rozgrywek we wszelaki sposób wykazywane na Wyspach Brytyjskich są mniej więcej takie same jak LaLigi czy Bundesligi razem wziętych.

Także kreatywna księgowość pozwala na obracanie niewyobrażalnymi dla niektórych kwotami. Dla przykładu, najbliższy przeciwnik „Bawarczyków” w Lidze Mistrzów, Chelsea, na nowe nabytki uwolnił ponad 350 milionów euro, podczas gdy w stolicy landu doliczono się w tej kwestii niespełna 90 milionów.

Koniec końców, w Premier League można znaleźć wiele przykładów – nawet ze środka tabeli – w których pod tym kątem negocjowania transferów potrafią sprostać ekonomicznym wyzwaniom niemieckiej potęgi.

Krytykę wobec postępowania angielskich klubów wyraził członek rady nadzorczej Bayernu Uli Hoeneß, dodając, że takie postępowanie może się skończyć źle. Swoje trzy grosze na ten temat dorzucił Kimmich.

– Rozumiem postrzeganie Ulego Hoeneßa. Ukształtował ten klub, uczynił go wielkim. Sam uważam, że problem tkwi w różnicy między strefami środka i dołu tabeli w Bundeslidze, zestawiając to z Premier League. Patrząc na możliwości finansowe, oni są ponad tym. My, jako Bayern, możemy z tym konkurować. Wszystko to, co osiągnęliśmy i jak wszystkim obracamy, zawdzięczamy ciężkiej i uczciwej pracy – zaznaczył pomocnik.

– Fakt, w innych krajach, zwłaszcza w Anglii, są większe możliwości. To trochę szalone, jakie kwoty mogą wydawać tamte drużyny – dodał.