Portugalczyk na starcie swojej kariery trenerskiej przyzwyczaił do tego, że zawsze bierze odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenia. W ten sposób odciążał on zawodników, którzy pod jego wodzą mogli skupić się w pełni na grze.
Tak się jednak składa, że słowo „gra” dla 58-latka ma podwójne znaczenie. Dotyczy ono bowiem nie tylko występu na boisku, ale i poza nim, o czym w przeszłości przekonali się gracze Realu Madryt.
„The Special One” w ciągu półtora roku pracy w Tottenhamie Hotspur zdążył zrazić do siebie praktycznie wszystkich. W mediach społecznościowych pożegnali go jedynie Heung-min Son i Harry Kane.
Jak przekonuje dziennik „The Times”, to właśnie osłabione relacje z piłkarzami przyczyniły się do zwolnienia José Mourinho. Menedżer miał szybko stracić ich zaufanie, przez co osiągnięcie wyznaczonych celów nie było możliwe.
W grudniu skrytykował publicznie Dele Allego, a w lutym wyraził się negatywnie o Ericu Dierze. Po drodze dał się wplątać w aferę dotyczącą stanu zdrowia Garetha Bale’a. Konsekwencją tego było to, że atmosfera w szatni stała się nie do wytrzymania.
Według Deana Jonesa ze stacji Eurosport Daniel Levy, właściciel klubu, w pewnej chwili zaczął obawiać się, że jeśli „Mou” pozostanie na ławce, latem o wystawienie na sprzedaż poprosi nawet 10 zawodników.