Już dosłownie za chwilę Transfer Deadline Day. Dzień, który dla jednych oznacza dłuuuuugie godziny napiętych rozmów, ogromnego stresu i wytężonej pracy pod presją uciekających minut, a w którym zaś drudzy o jednym – najlepiej, żeby ten cholerny dzień po prostu przespać i obudzić się w lutym.
Tegoroczny finał zimowego okna transferowego na pewno nie uniknie porównań do minionego. Wszyscy doskonale pamiętamy nagły zwrot w sprawie Torresa, błyskawiczny transfer Suareza i niespodziewaną, rekordową transakcję Carrolla. I te helikoptery… Tak, wówczas to Wyspiarze absolutnie zdominowali ostatnie 24 godziny styczniowej sesji transferowej. Tak, było spektakularnie i zaskakująco.
A że piłka to raczej sport dla facetów, tych zaś poznaje się po tym, jak kończą, to wnioskując w ten sposób dochodzimy do w miarę prostego wniosku. Otóż Transfer Deadline Day AD 2011 był jedyny w swoim rodzaju, obfitował w transfery hitowe, co do których trudno było pozostać obojętnym. Stąd naturalne wydaje się pytanie porównawcze – jak na tle poprzedniego wypadnie nadchodzący TDD?
Naszym zdaniem, powtórki z ze stycznia 2011 roku nie będzie. Co wcale nie oznacza, że powieje nudą.
Kilku piłkarzy – jak na ironię – od początku stycznia nie schodzi z czołówek gazet oraz portali internetowych. Niemal codziennie wpychają się to tu, to tam, a o transferze nadal cicho-sza. Weźmy takiego Carlosa Teveza. Milan, Inter, PSG, zaraz moment znowu Inter, następnie Milan, ponownie PSG, i raz kolejny Milan. Można się nieźle zakręcić, podczas gdy sam zainteresowany od listopada urzęduje w Argentynie, mając wreszcie więcej czasu dla rodziny.
Jeśli nie „Apacz”, w poczekalnie jest kilku kandydatów na bohaterów TDD ciut mniejszego kalibru. PSG z Interem do ostatnich sekund stycznia będą rywalizowały o względy Thiago Motty, Paryż kusi też Jose Bosingwę. Milos Krasić liczy, że ktoś wyciągnie do niego pomocną dłoń, kilku chętnych wciąż pracuje nad wyjęciem z FC Porto Freddy’ego Guarina. To także ostatnich dzwonek, aby zarobić na piłkarzach, którym po sezonie wygasają umowy, jak choćby Ricardo Montolivo z Fiorentiny.
Wielcy i możni, za wyjątkiem wspomnianych PSG i Milanu, raczej nie ruszą na zakupy last-minute. Spokojną środę mają przed sobą w Manchesterze (w obu częściach miasta), Barcelonie, Madrycie, Turynie czy Monachium. Większej aktywności należy się spodziewać wśród ekip mających w perspektywie walkę o utrzymanie – to bowiem ostatnia już szansa na to, aby wzmocnić zespół przed wyczerpującą, długą i niekiedy dramatyczną batalią o pozostanie w elicie.
TDD ma jednak to do siebie, że zawsze trzeba spodziewać się niespodziewanego. Może z jakąś niespodzianką wyskoczy nieobliczalny Harry Redknapp? Może Liverpool wymieni nieco przytkanego Carrolla na np. Darrena Benta? A może tak… poczekamy po prostu do wtorku/środy?