Trenerskie plusy jesieni - pięciu najlepszych szkoleniowców Ekstraklasy
2017-01-02 16:03:06; Aktualizacja: 7 lat temuDobrze znane nazwiska i absolutni debiutanci, którzy podołali wyzwaniu - przedstawiamy pięciu najlepszych trenerów rundy jesiennej Ekstraklasy według Transfery.info.
Wybieranie kandydatów odbyło się na drodze głosowania wśród redakcji. Dwa pierwsze nazwiska miały bezdyskusyjną przewagę nad resztą, ale walka o piątą pozycję była dość zacięta. Doceniono przede wszystkim tych, którzy odmienili oblicze swoich zespołów, grali nie tylko na froncie ligowym oraz przybyli do klubów najpóźniej pod koniec września. Podsumowanie obejmuje bowiem tylko rundę jesienną, a nie cały rok 2016.
5. Kazimierz Moskal (Pogoń Szczecin)
Kojarzony z rolą “strażaka” w Wiśle Kraków i klątwą remisów trener przybył do Szczecina, by zastąpić Czesława Michniewicza. Przetrwał nieudany początek sezonu i pierwsze nawoływania do dymisji, by zyskać wsparcie i sympatię kibiców.Popularne
Moskal jest wierny stylowi gry zwanym “krakowską piłką”. Ofensywna taktyka, wysokie tempo gry, utrzymywanie dużych odległości pomiędzy zawodnikami, wykorzystywanie bocznych sektorów boiska - to charakteryzuje podejście Moskala. Trener od razu przyznał, że przychodząc do Szczecina miał zupełnie inną wizję poczynań zespołu niż jego poprzednik. Efektowne wygrane z Bruk-Bet Termalicą i Wisłą pokazały, że “Portowcy” zaczęli wykonywać polecenia Moskala.
Sukcesem szkoleniowca jest odpowiednie wkomponowanie w zespół letnich nabytków - Spasa Deleva i Cornela Rapy. Na “dziewiątkę” skierował Adama Frączczaka, który udanie zastąpił zagubionego Zwolińskiego, a zamiast sprzedanego do Legii Czerwińskiego gra Rudol, który zasłużył na nowy kontrakt. Dobra forma Matrasa oraz lepsze występy Gyurcso czy Drygasa także świadczą o odpowiednim podejściu trenera.
Moskal jest znacznie mniej medialną postacią niż Michniewicz. Kibice “Dumy Pomorza” nie oczekują jednak od niego prowadzenia Twittera, a sumiennej pracy. Plusem dla trenera są też rzeczowe wypowiedzi i umiejętność przyznania się do błędu - np. po nieudanych zmianach w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, czy okazanie szacunku Wiśle po rozgromieniu jej aż 6:2.
Wiosną Moskal musi jednak udowodnić, że efektowna gra przyniesie oczekiwany rezultat w tabeli. Szczecin chce europejskich pucharów - stąd planowane wzmocnienia kadry. Wyzwaniem dla trenera będzie także wprowadzenie młodzieży (jesienią nie dostawała ona zbyt wielu szans) oraz kwestia Łukasza Zwolińskiego, który może otrzymać ostatnią szansę na udowodnienie swojej wartości.
4. Czesław Michniewicz (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
To dzięki jego pracy Bruk-Bet Termalica Nieciecza zakończyła rundę jesienną na czwartym miejscu w tabeli. Szkoleniowiec objął drużynę latem, po odejściu z Pogoni Szczecin. Z ekipą “Portowców” dwukrotnie awansował do grupy mistrzowskiej, wypromował Jakuba Czerwińskiego i dawał szansę zdolnej młodzieży. Z drugiej strony - zachodniopomorska drużyna nie zachwycała stylem gry, a kibice chłodno przyjęli pewne wypowiedzi trenera. Głównym powodem rozstania z klubem była jednak różnica zdań z prezesem Jarosławem Mroczkiem.
Za rządów Piotra Mandrysza Termalica grała bardzo ofensywnie i widowiskowo, ale nie osiągnęła nadzwyczajnego wyniku sportowego. Michniewicz postawił na taktyczną dyscyplinę, konsekwentne bronienie w każdej strefie boiska oraz wykorzystanie potencjału zawodników. Szkoleniowiec korzysta także z najnowszych rozwiązań technologicznych - słynny już dron nagrywa treningi “Słoników”, a każdy zawodnik otrzymał tablet, na którym może obejrzeć specjalnie wybrane fragmenty analizy swojej gry, bądź gry rywali.
Dzięki aktywności w mediach społecznościowych Michniewicz buduje też pozytywny wizerunek klubu. Trener chwali właścicieli Bruk-Betu i pokazuje, jak wyśmiewany niedawno zespół staje się wzorem do naśladowania. Niedawno w Niecieczy powstały nowe boiska treningowe wraz z zapleczem - nie powstydziłyby się ich drużyny z największych miast. Asystent Michniewicza, Kamil Potrykus, przebywa na stażu w Middlesbrough, na którym rozmawia z Aitorem Karanką na temat nowinek technicznych wykorzystywanych przez małopolską drużynę.
Szkoleniowiec ma jednak przed sobą trudną wiosnę. Legia i Lech powróciły do świetnej dyspozycji po początkowych zawirowaniach, a Jagiellonia, Lechia i Zagłębie nie będą chciały odpuścić walki o podium. Przy takiej konkurencji, utrzymanie czwartego miejsca byłoby olbrzymim sukcesem. Byle Bruk-Bet nie spuścił z tonu po 30. kolejce.
3. Michał Probierz (Jagiellonia Białystok)
Właściwy człowiek we właściwym klubie. Nigdzie nie osiągnął tak dobrych wyników i nie był tak wspierany, jak na Podlasiu. Nie poddał się po ostatnim, nieudanym sezonie - dziś jego team lideruje w Ekstraklasie.
Probierza należy pochwalić za odpowiednie relacje z zarządem klubu. Cezary Kulesza i spółka, nauczeni błędami z poprzedniego sezonu, pomimo kuszących ofert nie pozwalają już na rozprzedaż zespołu. Wpływ na tę postawę ma także trener, który chce mieć komfort pracy i odpowiednio zbilansowaną kadrę.
44-latek potrafi stanąć murem za swoimi piłkarzami, ale też chce nauczyć ich odpowiedzialności i nie boi się karać za wpadki. Po kompromitującej porażce drużyny rezerw zesłani do niej gracze pierwszego zespołu musieli poprowadzić zajęcia z juniorami. Szkoleniowiec lubi też temperować zawodników, często strofując m.in. Karola Świderskiego.
Jagiellonia grała jesienią skutecznie i efektownie. Cierpliwość Probierza wobec Vassiljeva czy Cernycha zdała egzamin - to oni są czołowymi piłkarzami zespołu. Szkoleniowiec zaufał też Jackowi Góralskiemu, który zadebiutował w reprezentacji Polski. Świetną rundę ma za sobą Piotr Tomasik.
Wyzwaniem dla Probierza będzie… zaprezentowanie innego wizerunku. W mediach przedstawia się on jako pierwszy orędownik polskiej myśli szkoleniowej, niechętnie odnoszący się do zagranicznych trenerów. Jego narzekanie na brak baz treningowych czy tekst o “pucharach jako pocałunku śmierci” powoli denerwują kibiców i ekspertów. Szkoleniowiec powinien przestać usprawiedliwiać złe wyniki, wpadki czy zaniedbania wszystkim dookoła.
2. Nenad Bjelica (Lech Poznań)
Chorwat to człowiek pracy. I to dobrej pracy, bo taką wykonał jesienią w Lechu Poznań. Bezbarwna drużyna z mało kreatywnym środkiem pola zamieniła się w szybko rozgrywający piłkę zespół, który już w pierwszych minutach meczu chce strzelić jak najwięcej goli. Bjelica zrezygnował z duetu dwóch defensywnych pomocników, co od razu przyniosło oczekiwane rezultaty. Ofensywne usposobienie Macieja Gajosa i wykorzystanie wielkich umiejętności Darko Jevticia przyniosło świetne efekty. Kiedy jednak istnieje potrzeba, Bjelica nie waha się i stawia na duet T-T. Elastyczność to spory atut szkoleniowca - tej cechy brakowało Janowi Urbanowi.
Pod wodzą szkoleniowca poprawie uległa też gra defensywna. Grający w ośmiu spotkaniach kwartet Kędziora, Bednarek, Arajuuri i Kadar tylko trzykrotnie dopuścił do utraty bramki.
Postawa Bjelicy i jego podejście do obowiązków podoba się władzom Lecha. Trener szybko uczy się języka polskiego, ponadto wpaja zawodnikom, jak ważnym klubem jest “Kolejorz”. Warty uwagi jest też fakt, że już na samym początku określił jasne zasady współpracy. To sprawia, że zaufali mu nie tylko Karol Klimczak i Piotr Rutkowski, ale też kibice, którzy chwalą “nowego Lecha” za waleczność i solidną grę.
W pierwszej połowie 2017 roku Bjelica musi poradzić sobie z trzema wyzwaniami. Pierwsze to odpowiednie przygotowanie zespołu do ligowych zmagań, by “Kolejorz” mógł powalczyć o mistrzostwo, drugie - to Pogoń Szczecin, a trzecie - rywal w finale Pucharu Polski. Nikt w Poznaniu nie wyobraża sobie, by 2 maja w Warszawie to ktoś inny niż Łukasz Trałka podniósł trofeum.
1. Jacek Magiera (Legia Warszawa)
Już jako zawodnik starał się wpływać na swoich kolegów z zespołu. W rozmowach zachęcał ich do odpoczynku, zamiast wyjścia na kolejną imprezę. Szybko podjął decyzję o zakończeniu kariery i skupieniu się na pracy trenerskiej. Doświadczenie, nabyte przez lata pracy w roli asystenta oraz szkoleniowca rezerw, zaprocentowało najpierw w Sosnowcu, a potem w Warszawie. Postawienie na “Magica” w kryzysowym momencie było odważnym ruchem władz klubu z Łazienkowskiej. Ryzyko się opłaciło - kluczowi zawodnicy w końcu zaczęli grać na miarę swoich umiejętności, a relacje interpersonalne w zespole znów zaczęły być bardzo dobre. Duża w tym zasługa Aleksandara Vukovicia, który doskonale uzupełnia Magierę i zaraża drużynę swoim bałkańskim entuzjazmem.
Przesunięcie Vadisa na pozycję numer 10, kolejne szanse dla Kopczyńskiego, odbudowanie Rzeźniczaka, udane rotacje na pozycji napastnika czy decyzja o wpuszczeniu Hamalainena w końcówce meczu z Lechem - nowy trener warszawskiej drużyny nie tylko wpłynął na morale zawodników, ale też na kwestie taktyczne.
Magiera doskonale wykorzystał pojedynki w Lidze Mistrzów. W szalonych meczach z Realem czy Borussią chciał, by piłkarze czerpali radość z gry zebrali doświadczenie, a w starciu ze Sportingiem Legia zagrała za to do bólu skutecznie, co przyniosło jej wygraną i awans do 1/16 finału Ligi Europy.
“Magic” niegdyś poświęcił się dla swoich zawodników, przepisując książkę “Szczęście czy fart”, którą potem wydrukował w kilkunastu egzemplarzach. To szkoleniowiec, który może inspirować innych - a polscy trenerzy potrzebują lokalnych, dobrych wzorców. Do niedawna mogli jedynie naśladować mistrzów bon-motów i niecodziennej motywacji, a dziś - perfekcjonistów, którzy potrafią odbudować zawodników i wykorzystać ich umiejętności.
Wiosna będzie dla Magiery prawdziwym testem - musi odpowiednio wkomponować do swojej układanki nowych napastników, odbudować Tomasza Jodłowca i dać szansę młodzieży. Mecz z Ajaksem w LE będzie raczej przyjemnym, choć bardzo ważnym dodatkiem. Kluczowym wyzwaniem jest obronienie tytułu mistrzowskiego.