Tyle Legia Warszawa była skłonna zaoferować Karolowi Świderskiemu

2025-02-20 16:37:16; Aktualizacja: 19 godzin temu
Tyle Legia Warszawa była skłonna zaoferować Karolowi Świderskiemu Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Sebastian Staszewski [Okno Transferowe/Meczyki.pl]

W czwartek Legia Warszawa w końcu ściągnęła nowego napastnika, kontraktując Iłlę Szkuryna. Wcześniej media łączyły z nią wielu zagranicznych piłkarzy, ale również Karola Świderskiego. Nieco więcej na ten temat przekazał Sebastian Staszewski w programie „Okno Transferowe” na kanale Meczyki.pl na YouTubie.

W ostatnich tygodniach przez media przewinęło się wiele nazwisk napastników rzekomo znajdujących się na radarze Legii Warszawa. W końcowej fazie okna byli to głównie piłkarze grający poza Polską. Ostatecznie skończyło się na ściągnięciu przez stołeczny klub Iłly Szkuryna, który został pozyskany ze Stali Mielec.

Od początku pojawiały się informacje sugerujące to, że Białorusin będzie kosztował około 1,5 miliona euro. Niewykluczone, iż finalnie w grę weszła nieco niższa kwota.

Trochę wcześniej na tapecie znajdował temat zainteresowania Legii Karolem Świderskim, który zbliżał się do finiszu przygody w Charlotte FC. Reprezentant Polski trafił jednak do Panathinaikosu.

A jak to było z legijnym wątkiem? Sebastian Staszewski w programie „Okno Transferowe” ocenił, że jego zdaniem warszawski klub popełnił błąd, iż w pewnym momencie mocniej się o niego nie postarał.

Według niego 28-latek inkasował w Stanach Zjednoczonych 90 tysięcy euro netto miesięcznie. Legia była z kolei skłonna zaoferować mu 70 tysięcy euro. Większym problemem okazała się kwota transferowa. Trzeba było wyłożyć bowiem jednocześnie około dwóch milionów euro dla Charlotte.

Tomasz Włodarczyk zasugerował, że nie było szans na dopięcie tej transakcji, ponieważ Świderski otrzymał jeszcze od Panathinaikosu pieniądze za sam podpis. Zdaniem Staszewskiego w momencie pojawienia się oferty od Greków faktycznie można to tak nazwać, ale niewykluczone, że gdyby przedstawiciel Ekstraklasy przeszedł do konkretnej ofensywy wcześniej, nie byłby kompletnie na straconej pozycji.