Początkowo kibicom trudno było przyzwyczaić się do obecności systemu VAR, jednak w tej chwili trudno właściwie wyobrazić sobie mecz bez udziału arbitrów odpowiedzialnych za obsługę systemu wideoweryfikacji. Oczywiście fani nadal dzielą się na zwolenników korzystania z tego udogodnienia, i tych, którzy najchętniej odesłaliby je do lamusa. Niemniej są na świecie ligi, do których system VAR jeszcze nie dotarł.
Jedną z nich jest duńska ekstraklasa, a konkretnie 3F Superliga, lecz jak zapowiada Michael Johansen, przewodniczący Komisji Sędziowskiej Duńskiej Unii Piłkarskiej, wkrótce się to zmieni. Planowo sędziowie mają uzyskać możliwość korzystania z systemu wideoweryfikacji w sezonie 2020-2021, jednak od razu z góry zaznaczono, że nie będzie to zbyt częsty obrazek podczas spotkań.
– VAR będzie zakłócał przebieg rywalizacji średnio co trzy mecze. To około 25 sekund! – podkreślił Johansen w rozmowie z dziennikiem „Politiken”.
Ma to zostać osiągnięte m.in. poprzez możliwie jak najkrótszą analizę ewentualnej pozycji spalonej, a sędziowie odpowiadający za obsługę systemu VAR zainterweniują tylko w przypadku popełnienia poważnego błędu.
– Kiedy jako sędzia VAR spędzasz dwie minuty na przeglądaniu zapisu z kamer w celu znalezienia pozycji spalonej mniejszej niż trzy milimetry, wywołujesz w ten sposób uśmiech na twarzy. To staje się wówczas komiczne, ponieważ jest zbyt wiele niepewności – dodał Duńczyk.
Czas pokaże, jak to będzie wyglądało w praktyce. Niemniej już teraz zapowiada się na dość sensowny pomysł wykorzystywania systemu VAR w duńskiej piłce.