Vuković krytykuje Michniewicza i mówi o niedoszłym transferze Grosickiego do Legii Warszawa
2020-10-20 16:19:12; Aktualizacja: 4 lata temuAlesandar Vuković przerwał ciszę po zwolnieniu go z Legii Warszawa. Serb już w swoich pierwszym wywiadzie nie zamierzał trzymać języka za zębami i powiedział wprost, co myśli o zatrudnieniu w jego miejsce Czesława Michniewicza.
41-latek to bardzo ceniona postać na Łazienkowskiej, gdzie trafił w styczniu 2015 roku. Od tego czasu pełnił rolę asystenta pierwszego trenera, prowadząc w międzyczasie dwukrotnie zespół jako tymczasowy szkoleniowiec.
W kwietniu 2019 roku zostały mu powierzone stery na ławce trenerskiej, co zaowocowało zdobyciem tytułu mistrzowskiego. Celem, jak wiadomo nie o dziś, był jednak awans do europejskich pucharów. Z eliminacji do Ligi Mistrzów „Wojskowi” odpadli w drugiej rundzie, a niespełna miesiąc później Vuković stracił pracę.
Jego miejsce zajął Czesław Michniewicz, który co prawda przebrnął z zespołem przez drugą rundę eliminacji do Ligi Europy, ale głównego celu nie zrealizował. Poprzedni szkoleniowiec Legii Warszawa widzi sporo mankamentów w dotychczasowej pracy byłego selekcjonera reprezentacji Polski U-21, a decyzji o zmianie na ławce zupełnie nie rozumie.Popularne
– Byłem przekonany, że prezes Mioduski ma większą wiarę we mnie. Uważam, że drużyna na tamtym etapie nie potrzebowała ani zmiany trenera, ani takiej rewolucji personalnej, jaka się dokonała w meczu z Karabachem. W moim przekonaniu takie uderzenie w drużynę, która jest ze sobą bardzo zżyta, nie mogło dać dobrego skutku – rozpoczął.
– Jak widać, ten bodziec nic nie dał, bo drużyna nie awansowała do Ligi Europy. (…) To by za chwilę wszystko ruszyło, tylko nie trzeba było wykonywać nerwowych ruchów – dodał.
– Uważałem, że moją robotę w szatni to prezes musi docenić. Wszyscy razem - bo nie ja sam - zrobiliśmy kawał dobrej roboty przez te ostatnie 1,5 roku. I nie można o tym, przez jeden nieudany mecz z Omonią, zapomnieć. Liczy się cała praca w klubie – uzupełnił.
– Tacy piłkarze jak Wszołek, Luquinhas, Gwilia, Karbownik przez rok pracowali, żeby grać ten najważniejszy mecz. A jak już ten decydujący mecz o Ligę Europy przyszedł, to musieli patrzeć z ławki i obserwować na boisku kolegów takich jak Valencia czy Juranović, którzy są w Warszawie tak krótko, że nawet Pałacu Kultury jeszcze nie widzieli. To jak oni mogli pomóc drużynie już w tamtym momencie, jak odbyli z nią raptem kilka treningów? Ja powoli tych zawodników wprowadzałem do zespołu, ale to jest proces – kontynuował.
– Trener Michniewicz ma taką narrację: „Jestem tu, bo było źle, dużo jest do zrobienia, ten zespół potrzebuje najlepszego sztabu”. I tak dalej. Jak to czytałem, to pomyślałem, że trzeba pana trenera poinformować, że ta grupa zawodników już jest prawdziwym zespołem. Jeżeli przyjeżdżasz do domu, który jest zbudowany i go rozpieprzasz w drobiazgi, to teraz faktycznie jest dużo do zrobienia. Z „jedenastki”, którą wygraliśmy z Wisłą Kraków 7:0, nie ma w klubie tylko dwóch zawodników: Novikovasa i Majeckiego. Reszta jest do dyspozycji trenera, więc nie ma tu wcale takiej spalonej ziemi. Doszedł Boruc, Mladenović i kilku innych, więc nie przesadzajmy. Jest kim grać, Legia jest nadal silna – zakończył.
Legia Warszawa ma za sobą udane okno transferowe, co może zaprocentować w przyszłości. Vuković zdradził jednak, że do klubu mógł przybyć jeszcze jeden zawodnik - bohater niedoszłej przeprowadzki do Nottingham Forest.
– Mieliśmy już zakontraktowanego Mladenovicia, więc dla mnie najważniejsze były dwie pozycje: bramkarz i skrzydłowy. Potrzebowałem kogoś z takim potencjałem jak Paweł Wszołek, bo Novikovas był kontuzjowany, a później odszedł z klubu. A ja miałem swego czasu inny, bardzo odważny pomysł. Chciałem, żeby do Legii przyszedł Kamil Grosicki! – oznajmił.
– On już wtedy był niezadowolony ze swojej sytuacji w WBA i szukał dla siebie rozwiązań. Takich, które zwiększałyby jego szanse na regularną grę, bo tylko tak może wzmocnić pozycję w reprezentacji Polski. Kamil przychylnie patrzył na ten pomysł. Wiem, bo sam z nim rozmawiałem. Prosił, byśmy dali znać, czy naprawdę jesteśmy tym na poważnie zainteresowani. Legia potrzebuje kogoś, kto robi różnicę. Nie tylko w lidze, ale także na poziomie międzynarodowym. Uważam, że myślenie o Grosickim było uprawnione. Pewnie odbyło by się ono kosztem transferów, ale warto było się nad tym pochylić. Bo Legii jest potrzebna jakość – dodał.
Mistrz Polski w tej chwili z dorobkiem dziewięciu punktów w pięciu meczach plasuje się na ósmym miejscu w tabeli Ekstraklasy.