Właściciel Evertonu: O transferze Lukaku zdecydowało... voodoo

2018-01-10 13:03:59; Aktualizacja: 6 lat temu
Właściciel Evertonu: O transferze Lukaku zdecydowało... voodoo Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Daily Mail

Farhad Moshiri zdradził, że powody odejścia Romelu Lukaku z Evertonu były dość kuriozalne.

Właściciel klubu z Liverpoolu rzadko udziela wywiadów, ale tym razem postanowił zabrać głos w sprawie zawodników, którzy opuścili Goodison Park. Zaczął od letniej sprzedaży Romelu Lukaku, która sprawiła Evertonowi sporo problemów taktycznych ze względu na brak następcy Belga. Moshiri zapewnia, że za oddaniem gwiazdy Manchesterowi United nie stały jednak względy finansowe, a... voodoo.

- Gdybym wam powiedział, ile mu zaoferowaliśmy, nie uwierzylibyście mi. Ale oni zaproponowali lepsze warunki - zaczął Moshiri. Jego wypowiedzi cytuje „Daily Mail”.

Lukaku w pewnym momencie był już nawet blisko przedłużenia umowy z „The Toffees”, ale nagle zmienił zdanie i poinformował klub, że zamierza odejść.

- Jego agent przyjechał do ośrodka treningowego i był gotów do złożenia podpisu. Zawodnik był jednak na pielgrzymce w Afryce, odbył sesję voodoo czy coś w tym rodzaju i powiedziano mu, że musi podpisać kontrakt z Chelsea. Sprawa Romelu nie była związana z finansami. Dopóki jestem większościowym właścicielem, kwestie finansowe nie mają znaczenia. Zmarnowałem dwa letnie okna transferowe na walce o jego zatrzymanie. Za pierwszym razem przekonaliśmy go wraz z jego agentem i rodziną do pozostania.

Moshiri skomentował także niedawny transfer Rossa Barkleya. Pomocnik przeniósł się do Chelsea, z którą był dogadany już latem. „The Blues” zaoferowali wtedy za niego 35 milionów funtów, ale zawodnik zablokował operację, ponieważ uznał, że woli wyleczyć kontuzję w dotychczasowym klubie. Choć jego kontrakt wygasał wraz z końcem obecnych rozgrywek, londyńczycy zapłacili za niego 15 milionów.

- Barkley? Robiłem wszystko by go zatrzymać, ale niestety się nie udało. To była najtrudniejsza sprzedaż. W zeszłym roku powiedziałem, że mamy trzy gwiazdy: Stonesa [obecnie Manchester City - przyp. red.], Barkleya i Romelu. Ross był wyjątkowy, lokalny chłopak, o którym nie myśleliśmy, że go stracimy.

- Kiedy pozostały mu dwa lata do końca umowy, spotkałem się z jego agentem i powiedziałem, że musimy przedłużyć kontrakt. On stwierdził, że musimy najpierw sprowadzić Ronalda Koemana, więc to zrobiliśmy. Później powiedział, że Stones był jego przyjacielem, dlatego on także powinien otrzymać zgodę na transfer.

- Rok później również nie chcieliśmy go oddawać, ale otrzymaliśmy cudowną ofertę w wysokości 35 milionów funtów, za kontuzjowanego gracza. On jednak zmienił zdanie. Później rozmawiał z nim Sam Allardyce, ale on nie chciał już tu zostać.