Właściciel Rakowa Częstochowa o przyszłości klubu. „Wierzę w to”
2023-05-08 08:22:20; Aktualizacja: 1 rok temuRaków Częstochowa celuje w utrzymanie się w krajowej czołówce po wywalczeniu pierwszego w historii mistrzostwa Polski.
Zespół „Medalików” celował w przypieczętowanie swojego sukcesu poprzez wywalczenie choćby punkty w niedzielnym meczu z Koroną Kielce.
Ta postawiła jednak faworyzowanemu przeciwnikowi trudne warunki i zgarnęła niezwykle cenne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie, co odłożyło koronację Rakowa Częstochowa przynajmniej do zakończenia następnego ligowego pojedynku pomiędzy Pogonią Szczecin a Legią Warszawa.
„Wojskowi” nie mogli go przegrać, jeśli chcieli jeszcze liczyć na odwrócenie losów tytułu. Niestety dla nich „Portowcy” okazali się lepsi, co doprowadziło do otrzymania przez podopiecznych informacji o zdobyciu mistrzostwa w trakcie powrotu autokarem do domu.Popularne
W tej sytuacji pozostało drużynie spontaniczne świętowanie historycznego sukcesu po wcześniejszych dwóch Pucharach i Superpucharach Polski.
Przed rozpoczęciem zabawy na dobre w mediach wypowiadał się między innym właściciel „Medalików”, który na antenie Canal+ Sport zdradził, że nie zamierza teraz schodzić z obranej ścieżki i liczy na to, że klub utrzyma się na dłużej w krajowej czołówce.
- Czułem się pewnie. Wiedziałem, że mamy świadomą drużynę i nawet, jeśli dziś powinęła nam się noga, to wiedziałem, że w pozostałych meczach zdobędziemy te niezbędne punkty. Byłem przekonany, że to mistrzostwo wcześniej czy później znajdzie się w Częstochowie - przyznał Michał Świerczewski.
- Oczywiście dalej będziemy walczyć o jak najwyższe cele. Nie chciałbym wybiegać za daleko w przyszłość. Wierzę w to, że będziemy w czołówce o europejskie puchary. Mam nadzieję, iż prędzej czy później znowu będziemy mieli szansę na zdobycie mistrzostwa Polski - kontynuował.
Jednocześnie podziękował wszystkim osobom, które przyczyniły się do odniesienia końcowego zwycięstwa w tym sezonie Ekstraklasy.
- Myślę, że największą cegiełkę do tego sukcesu dołożył Marek Papszun. Był też cały sztab, zawodnicy, wszystkie osoby w klubie, poczynając od prezesów, dyrektorów sportowych, a kończąc na pani, która od wielu lat dba tutaj o to, aby była odpowiednia czystość strojów. Tych osób było bardzo dużo - dodał.