Gdy redakcja szwajcarskiego „Blicka”
odwiedziła Schönenbergera, 58-latek właśnie czyścił szyby w
jednym z samochodów, a następnie polerował deskę rozdzielczą i
felgi. „Nie możecie przychodzić każdego dnia? On jeszcze nigdy
nie pracował tak szybko” - rzucił w ich kierunku szef
znajdującego się w Zurychu warsztatu, uśmiechając się.
Co prawda na co dzień Schönenberger zajmuje się w firmie nieco innymi rzeczami, w tym głównie papierkową robotą i odbieraniem aut od klientów, ale gdy kończy pracę w biurze, pomaga przy pielęgnowaniu aut.
W rozgrywkach 2005/2006 Thun pod wodzą
Szwajcara rywalizowało w grupie Champions League z Arsenalem,
Ajaksem oraz Spartą Praga. Koniec końców zdobyło cztery punkty,
sięgając po wszystkie w dwumeczu ze Spartą. Jak opowiada po latach Schönenberger, najwięcej emocji wywołały u niego
spotkania z Arsenalem.
- Arsène Wenger zawsze był moim
wzorem. Od dziecka jestem zresztą fanem Arsenalu. Pamiętam, że
pewnego razu długo rozmawialiśmy. W końcu on stwierdził: „O,
już ta godzina? Muszę lecieć. Niebawem początek spotkania” - wspomina.
Po odejściu z Thun Schönenberger
pracował w kilku rodzimych klubach, zyskując miano trenerskiego
„strażaka”. Z żadnym nie osiągnął większego sukcesu i po
rozstaniu z SC Kriens w 2012 roku nie wrócił już na ławkę
trenerską.
Jak sam jednak podkreśla, nie brakuje mu pracy szkoleniowej i obecne zajęcie przynosi mu szczęście. Oprócz obowiązków w obecnej firmie prowadzi on również warsztaty trenerskie i jest
telewizyjnym ekspertem.