Stadion Narodowy od wielu, wielu lat najczęściej stanowi domowe gniazdo dla naszych „Orłów”. Przez długi mówiło się o nim jak o niezdobytej fortecy, choć wyniki w ostatnim okresie zdecydowanie nie rozpieszczały. Może i zwycięstwa były, ale jak już wywalczone to po wymęczonych bojach nad niżej notowanymi rywalami.
W stolicy Kraju nad Wisłą znowu zrobiło się mdło. Być może jest to spowodowane klasą rywala i poczuciem, że gospodarze mają do wykonania obowiązkowe zadanie.
Tak czy inaczej, obecny na trybunach Adam Sławiński od środka wyraźnie odczuł brak fascynacji trwającym spotkaniem z Estonią. Co więcej, na murawie częściej da się słychać nieoczekujących cudów fanów gości, których przybyło co najwyżej 150.
„54 tysiące kibiców na stadionie, a słychać grupkę 100-150 fanów Estonii… Wspaniały jest doping na tym obiekcie w ostatnich latach 🫣” – napisał na portalu X reporter Kanału Sportowego.
54 tysiące kibiców na stadionie, a słychać grupkę 100-150 fanów Estonii…
— Adam Sławiński (@AdamSlawinski) March 21, 2024
Wspaniały jest doping na tym obiekcie w ostatnich latach 🫣 pic.twitter.com/sQhzoklqYL
„Może to i lepiej, że potem gramy na wyjeździe z Walią” – odpisał jeden z internautów.
Na mogącym pomieścić ponad 58 tysięcy fanów obiekcie najokazalej wyszedł jedynie hymn odśpiewany a capella tuż przed pierwszym gwizdkiem. Później z trybun rzadko porywał doping, a przebijał się właśnie ten z kraju liczącego mniej mieszkańców niż cała Warszawa.
Najważniejszy jest jednak wynik. Polska w drugiej połowie prowadzi 2:0 po trafieniach Przemysława Frankowskiego i Piotra Zielińskiego.