Wynik lepszy niż gra, czyli nudny wieczór na Łazienkowskiej

2015-11-08 19:28:21; Aktualizacja: 9 lat temu
Wynik lepszy niż gra, czyli nudny wieczór na Łazienkowskiej Fot. Transfery.info
Błażej Bembnista
Błażej Bembnista Źródło: Transfery.info

Słaba Legia zdominowała jeszcze słabszą Pogoń w hicie 15. kolejki Ekstraklasy.

Hit 15. kolejki Ekstraklasy miał wskazać drużynę, która będzie stać na czele pościgu za Piastem Gliwice. Pogoń przyjechała na Łazienkowską z chęcią przełamiania się po dwóch słabszych meczach. Legia, po udanej wyprawie po trzy punkty do Gdańska, postanowiła nie być tak gościnna dla "Portowców" jak dla innych drużyn w tym roku.

Przedmeczowe roszady

Liczne kontuzje i przymusowa pauza Mateusza Matrasa związana z otrzymaniem czterech żółtych kartek zmusiły Czesława Michniewicza do kolejnych eksperymentów w składzie. Partnerem Rafała Murawskiego został 18-letni Michał Walski, kontuzjowany Łukasz Zwoliński ustąpił miejsca w ataku Wladimerowi Dwaszwiliemu, a Jakub Słowik zastąpił w bramce Dawida Kudłę. Do zmiany na pozycji golikipera został zmuszony też Stanislaw Czerczesow - Arkadiusz Malarz wszedł do jedenastki za kontuzjowanego Dusana Kuciaka. Spodziewanym, ale mimo to nieco zaskakującym ruchem było posadzenie na ławce kapitana Jakuba Rzeźniczaka. Stoper znajdował się ostatnio w bardzo słabej formie, a wielu kibiców krytykowało również jego postawę poza boiskiem. W zamian za gracza z numerem 25 rosyjski szkoleniowiec wystawił na środku obrony Michała Pazdana, który przy okazji otrzymał również opaskę. “Pazdek” przed zbliżającymi się meczami reprezentacji Polski w końcu dostał szansę gry na pozycji środkowego obrońcy. Parę defensywnych pomocników stworzyli Stojan Vranješ i Tomasz Jodłowiec.

Jednostronna pierwsza połowa

Przewaga Legii w pierwszej części spotkania nie pozostawiała wątpliwości. Szokowała za to liczba niedokładnych podań, nonszalanckich zagrań i bezsensownych strat. Ciężko uwierzyć (a może jednak nie), że w tym meczu gra polski zespół eksportowy. Zawodził Brzyski, który poza celnym dośrodkowaniem do Jodłowca przy bramce najczęściej podawał do swoich rywali, a Kucharczyk popisał się fatalnym puszczeniem piłki do nikogo. Vranješ zaliczył za to trzy poważne straty. 

Goście liczyli na to, że zamurowanie bramki Jakuba Słowika pozwoli przetrwać im choć pierwsze 45 minut. Kapitulacja nastąpiła już po dziesięciu, a koncept gry trzema stoperami - po 25 minucie, kiedy to z boiska zszedł kontuzjowany Sebastian Murawski. Pogoń miała kłopoty z wyjściem z własnej połowy, dopiero w ostatnich minutach pierwszej części udało jej przebić pod bramkę Malarza. Jedynym aktywnym zawodnikiem był Marcin Listkowski, notujący kolejny dobry mecz w barwach “Portowców”. Nie bał się powalczyć z Michałem Pazdanem czy Vranješem, a także pomagał kolegom w defensywie, zanotował kilka dobrych podań i przebojowy rajd przez pół boiska. Może to “Listek”, potrafiący grać i na skrzydle, i w ataku, będzie kiedyś następcą Błaszczykowskiego i Grosickiego w reprezentacji Polski. Warto na niego chuchać i dmuchać, bo mamy do czynienia z naprawdę obiecującym młodym talentem.

"Kuchy" już nie King

Druga połowa nadal przebiegała pod dyktando gospodarzy, ale gdyby swój celownik lepiej nastawił Dwaszwili - Arkadiusz Malarz mógłby dostać piłkę za kołnierz. Krytykowany przez kibiców za “panoszenie się” i słaby występ w meczu Pucharu Polski z Chojniczanką golkiper zachował jednak czyste konto. Szkoda zmarnowania kilku okazji przez “Portowców” - m. in.  świetnego podania Marcina Listkowskiego do Dwaszwiliego, czy rajdu Patryka Małeckiego.

Legia nie była dziś drużyną pracującą na pełnych obrotach, ale to wystarczyło na pokonanie mizernej ekipy Michniewicza. Warto jednak odnotować bardzo solidny występ Jakuba Słowika, który poza puszczonym golem kilka razy uratował Pogoń przed zwiększeniem rozmiarów porażki. Dobrze, że szczecinianie mają w składzie dwóch równorzędnych bramkarzy,ale gorzej wypada sytuacja zmienników na innych pozycjach. Michał Walski poza dobrym dośrodkowaniem do Listkowskiego i interwencji przy strzale Dudy w drugiej połowie nie pokazał dziś niczego szczególnego. Debiut w Ekstraklasie zaliczył za to Jakub Piotrowski, który już przy pierwszym kontakcie z piłką próbował strzelać w bramkę Malarza. Pogoń zaczyna wpadać w lekki dołek, spowodowany wąską kadrą i plagą kontuzji, ale trener Michniewicz nadal trzyma się ustalonej koncepcji i rzuca swoich młodych podopiecznych na głęboką wodę. 

Stanisław Czerczesow wygrał ten mecz, odsuwając od składu Jakuba Rzeźniczaka. Para Pazdan - Lewczuk poradziła sobie nie tylko w defensywie, ale również w rozegraniu. Na szczególne wyróżnienie zasłużył były gracz Zawiszy i Jagiellonii, przez długi czas uznawany za chybiony transfer. Teraz Lewczuk to pewny siebie i skuteczny defensor. Może Ondrej Duda to nie ten Duda z 2014 roku, ale wciąż ma w meczu kilka zagrań, które świadczą o jego talencie. Obiecująca zmiana Ivana Trickovskiego - od razu po wejściu na murawę skierował dwa podania w pole karne i regularnie stwarzał popłoch w szeregach “Dumy Pomorza” - może dawać nadzieję, że niebawem to on będzie podstawowym skrzydłowym Legii. Szczególnie, że formę zgubił Michał Kucharczyk. Czy "Kuchy King", który za czasów Berga osiągnął maksimum formy, dziś może powoli zastanawiać się nad odejściem z klubu. Jak nie teraz, to kiedy niby? 

Trzy punkty dla warszawiaków w kontekście pogoni za Piastem są bardzo cenne, ale nadal ich gra to tylko parę ładnych zrywów zmieszanych z typową kopaniną. Skoro “Wojskowi” byli tak słabi, a mieli aż 68% posiadania piłki, to jak kiepsko musiała grać Pogoń. Dobrze, że nadchodzi przerwa reprezentacyjna (warto jednak podkreślić, że Pazdan i Jodłowiec zagrali dziś jak na kadrowiczów przystało!).