Wyznanie Bojana: Miałem ataki lęku, ale nikt nie chciał o tym mówić
2018-05-18 20:31:56; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Bojan Krkić jeszcze raz pochylił się w rozmowie z dziennikarzem nad tym, dlaczego podczas kariery nie odniósł przewidywanych wcześniej sukcesów.
W zespołach młodzieżowych Barcelony Bojan Krkić zdobył niemal 1000 bramek i szybko zyskał status nowego Lionela Messiego. Hiszpan postanowił opowiedzieć, jak wielkie oczekiwania wpłynęły na niego. Zamiast pełnej sukcesów kariery w „Dumie Katalonii”, napastnik występował w: Romie, Milanie, Ajaksie, Stoke, Mainz czy Deportivo Alaves i wydaje się, że nigdzie nie potrafi znaleźć swojego miejsca.
Bojan zapewnił, że kocha piłkę nożną, to całe jego życie i bardzo duży problem. Wynika to z faktu, że został wrzucony do tego świata jako siedemnastoletni chłopak, presja narastała z każdym jego golem i występem, a później błędem i gorszym wykończeniem. W tak niewyrozumiałym środowisku Krkić zaczął miewać ataki lęku.
- To wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Pod względem piłkarskim szło mi dobrze, ale pod względem osobistym nie. Musiałem z tym żyć, a ludzie mówią, że moja kariera nie jest taka, jak przewidywano. Gdy wszedłem do pierwszego zespołu, to mówiono: „Nowy Messi”. Okej, zgadzam się na porównania z Messim… ale jakiej kariery się spodziewaliście?
- Jest mnóstwo rzeczy, z których ludzie nie zdają sobie sprawy. Nie pojechałem na Mistrzostwa Europy w 2008 roku ze względu na stany lękowe, ale w mediach pisano, że jadę na wakacje. Zostałem powołany do reprezentacji Hiszpanii na mecz z Francją - mój debiut - i powiedziano, że nie gram ze względu na problemy żołądkowe, a w rzeczywistości był to atak paniki. Nikt nie chce o tym mówić. Piłka nożna nie jest tym zainteresowana.
- W wieku 17 lat moje życie zmieniło się całkowicie. Pojechałem na Mistrzostwa Świata do lat 17 w lipcu i nikt mnie nie znał, ale po powrocie nie mogłem nawet przejść przez drogę. Kilka dni później zadebiutowałem z Osasuną, minęły trzy lub cztery dni i zadebiutowałem w Lidze Mistrzów, za chwilę strzeliłem z Villarreal i w lutym przyszło pierwsze powołanie do reprezentacji Hiszpanii. I wszystko szło świetnie, ale dochodzisz do pewnego momentu, gdy twoje ciało mów „stop”.
- Lęk wpływa na każdego w inny sposób. Rozmawiałem z kimś, kto ma uczucie, jakby jego serce biło 1000 razy na minutę. W moim przypadku to były zawroty głowy, uczucie podobne do przechodzenia choroby przez całą dobę.
- Wszędzie czułem presję, ogromną, ona nigdy nie znikała. Przed spotkaniem z Francją i wejściem do szatni czułem się dobrze, ale wtedy pojawiły się te zawroty głowy, panika, przytłoczenie i położyli mnie na leżance u fizjoterapeuty. To był pierwszy raz, ale takie paskudne etapy przechodziłem także w przyszłości. Są leki i terapie psychologiczne na pokonanie tej przypadłości, strachu. To wszystko rozpoczęło się w lutym i trwało do lata, gdy nadszedł czas na Mistrzostwa Europy. Zdecydowałem się, że nie mogę pojechać. Chciałem się odizolować.
- Każdy w federacji wiedział: Luis Aragones, Fernando Hierro. Hierro wysyłał mi w każdym tygodniu wiadomość z pytaniem o samopoczucie, a przed ogłoszeniem składu zadzwonił. Powiedział: „Bojan, powołamy cię”. Jechałem wtedy samochodem na trening i odpowiedziałem: „Przykro mi to mówić, ale nie mogę pojechać”. Przyjechałem na Camp Nou i Carles Puyol od razu powiedział: „Bojan, będę przy tobie przez cały czas. Będę tam dla ciebie”. Powiedziałem: „Puyi, nie mogę. Biorę leki, jestem na krawędzi”. Następnego dnia zobaczyłem nagłówek: „Hiszpania powołała Bojana, Bojan mówi nie”.
- Ten tytuł w gazecie całkowicie mnie rozbił, przedstawiał sytuację tak, jakby mi nie zależało. Pamiętam, że byłem w Murcii i ludzie mnie obrażali; o niczym nie wiedzieli, pomyśleli, że nie chcę grać dla kadry. To było trudne, pomimo tego, że w tamtym momencie nie obchodziły mnie zupełnie słowa ludzi. Nagłówek prawdopodobnie wypłynął z federacji, dlatego to tak bolesne. Jak można mnie powołać – wiedząc o moim stanie zdrowia – i następnego dnia podawać informację gazetom w ten sposób? Czułem się naprawdę samotny. Do dzisiaj są ludzie, którzy mówią: „Dlaczego nie pojechałeś?”.
- Dlaczego tego nie wytłumaczyłem od razu? Bałem się. Byłem chory. Byłem przytłoczony. Nie wiedziałem, co robię. Pamiętam, że udzielałem wywiadu dla „Barca TV” i powiedziałem, że potrzebuję wakacji. Wiedziałem, że to niewłaściwe… ale wtedy nie miałem pojęcia, co zrobić, a bomba i tak już eksplodowała. Próbowaliśmy jedynie zapanować nad ogniem. Czułem jedynie, że muszę uciec na każdy możliwy sposób. Dziesięć lat później, patrzę wstecz i ta reakcja mnie nie zaskakuje. Ludzie obawiają się przyznania, że sytuacja nie układa się po ich myśli i to, co się liczy dla piłki nożnej, to żeby było okej. Nawet zatuszowane.
- Byłem młody, trzeba szybko pokonywać przeszkody, ale mówiąc językiem medialnym – sposób w jaki ludzie mnie postrzegają, trochę mnie zniszczył.
- Pozostanie w Barcelonie i siedzenie na ławce byłoby proste, ale ja musiałem odejść. Może w pewnych momentach mogłem wykazać więcej cierpliwości, jednak za każdym razem byłem szczery przy podejmowaniu decyzji. Zawsze chciałem grać. Masz swoją ścieżkę – Włochy, Holandia, Niemcy, Anglia – ale Barcelona warunkuje wszystko. Ludzie nie cenią tego, co obecnie robię. Zawsze powtarzają: „Spójrzmy czy Bojan zdoła wrócić na swój najlepszy poziom”. Ale jaki on jest? Każdego sezonu osiągałem ten poziom, czasem na dłużej, czasem na krócej, ale zawsze konkuruje dając z siebie wszystko.
- Ludzie mówili do mnie, że powinienem stać się bardziej hijo de puta lub a cabrón [skurwysynem, dupkiem – przyp. red.]… W dodatku miałbym być coraz bardziej taki, wraz z podnoszeniem swojego poziomu. Ale nie mogłem. Gdy tylko starałem się grać bardziej groźnego, kompletnie mi to nie wychodziło i się gubiłem.
- Po zwycięstwie w finale Ligi Mistrzów w 2009 roku Thierry Henry powiedział do mnie, że przyszedł do Barcelony właśnie po to. Pomyślałem wtedy, że ten facet jest absolutną legendą i po przekroczeniu 30 roku życia wygrał pierwszą Ligę Mistrzów, a ja miałem wtedy 18 lat. Przecież istnieją zawodnicy, którzy nigdy nie zagrali w Lidze Mistrzów, dlatego czuję się uprzywilejowany.
- Najważniejszą rzeczą nie są jednak trofea, a doświadczenia, przeżycia, rzeczy posiadane w sercu. Nikt nie może ci tego zabrać. Ludzie, którzy wypowiadają się źle na twój temat, zapomną o tym. Jeśli Victor Valdes, najlepszy bramkarz w historii Barcelony, został zapomniany, to jak mieliby pamiętać o mnie? To, co zostanie na końcu, to ja i moja duma, momenty, wiele unikalnych chwil, których inni piłkarze nigdy nie przeżyli.
- Kocham piłkę nożną, wciąż jestem młody, cieszę się graniem i nie mam zamiaru kończyć – powiedział Bojan.