Wzięło z zaskoczenia! Sebastian Bergier z transferem wewnątrz Ekstraklasy [OFICJALNIE]

2025-05-14 09:14:57; Aktualizacja: 2 godziny temu
Wzięło z zaskoczenia! Sebastian Bergier z transferem wewnątrz Ekstraklasy [OFICJALNIE] Fot. Widzew Łódź
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Widzew Łódź

Sebastian Bergier nie przedłuży kontraktu z GKS-em Katowice. W ramach wolnego transferu dołączy do Widzewa Łódź, co zostało potwierdzone za pomocą oficjalnego komunikatu.

Sebastian Bergier odegrał istotną rolę w poprzednim sezonie, gdy GKS Katowice wywalczył awans do Ekstraklasy. Na najwyższym poziomie nadal był ważną częścią zespołu Rafała Góraka. Na przestrzeni 22 ligowych spotkań wpisał się dziewięciokrotnie na listę strzelców, dzięki czemu może pochwalić się tytułem najlepszego polskiego snajpera w rozgrywkach.

W przyszłej kampanii będzie już pracował na swój dorobek w barwach innego klubu - Widzewa Łódź. Po pierwszych doniesieniach transfer został bardzo szybko potwierdzony.

- Jestem niezmiernie zadowolony, że trafiam do czterokrotnego Mistrza Polski. Mam nadzieję, że projekt, który tworzy się w Widzewie, uda się zrealizować, a ja dołożę do niego swoją cegiełkę. Z tego miejsca chciałbym także podziękować mojemu dotychczasowemu klubowi, GKS-owi Katowice, bo świetnie się tam czułem i mogłem się rozwijać. Wierzę, że to, czego się tam nauczyłem, pokażę również w Łodzi. Nie mogę doczekać się już pierwszego spotkania z drużyną, treningu i meczu - oznajmił 25-latek.

Bergier złożył podpis pod umową ważną do 30 czerwca 2028 roku. Znalazła się w nim opcja przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.

Dla Widzewa to pierwszy letni transfer. Oczekiwania wobec ruchów łódzkiego klubu są naprawdę duże. Wzmocnień będzie więcej.

- Cieszę się, że to właśnie Sebastian jest pierwszym piłkarzem, którego sprowadziłem do Widzewa Łódź. To zawodnik, który dobrze odnajduje się w polu karnym i umie czytać grę. Nie jest typem egzekutora, raczej napastnikiem pracującym dla zespołu w ofensywie, gdzie stwarza sytuacje sobie i kolegom, jak również w defensywie - ocenił dyrektor sportowy Mindaugas Nikoličius.