Zamieszania w Valencii ciąg dalszy. OFICJALNIE: Mateu Alemany odchodzi z klubu
2019-11-07 21:59:23; Aktualizacja: 5 lat temuZgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, z funkcją dyrektora generalnego Valencii żegna się Mateu Alemany.
Pożar na Estadio Mestalla wybuchł, kiedy to na początku października, tuż przed meczem z Barceloną, zwolniony został trener Marcelino. Wielu piłkarzy nie potrafiło się z tym pogodzić, a hiszpańskie media donosiły nawet, że część z nich rozważa odejście w styczniowym oknie transferowym.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ledwie kilka miesięcy temu „Nietoperze” świętowały wygraną w Pucharze Króla i jakby tego było mało, wywalczyły one bezpośredni awans do Ligi Mistrzów.
Co zatem wywołało taką reakcję ze strony Petera Lima, właściciela klubu? Przede wszystkim Singapurczykowi nie spodobały się krytyczne komentarze byłego już szkoleniowca dotyczące polityki transferowej Valencii. Marcelino jest jednak zdania, że bezpośrednim powodem jego zwolnienia była wygrana w Pucharze Króla, podczas gdy azjatyckiemu mocodawcy zależało bardziej na daniu z zespołu maksimum w rozgrywkach LaLigi. I chociaż udało się ostatecznie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, Hiszpan miał zawieść swojego pracodawcę.Popularne
W efekcie na ławce trenerskiej zastąpił go Albert Celades. Na tym jednak nie koniec, gdyż kilka tygodni podziękowano za współpracę Pablo Longorii (dyrektorowi sportowemu), a teraz podobnie postąpiono z Mateu Alemanym, dyrektorem generalnym. Jego umowa pierwotnie miała obowiązywać do 30 czerwca 2020 roku, lecz już wypracowano konsensus odnośnie jej rozwiązania. Tym samym w ciągu kilku dni zostanie sformalizowana dokumentacja, która pozwoli obu stronom na rozstanie.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. W kuluarach mówi się bowiem, że dla 56-latka wkrótce może znaleźć się praca w Barcelonie, która w tej chwili przewodzi tabeli LaLiga.
Peter Lim ma jednak to, do czego dążył od dłuższego czasu, a więc autorytarną władze w Valencii. Szkopuł w tym, że 66-latek rządzi klubem z odległego Singapuru, co w konsekwencji może dać odwrotny efekt do pożądanego, ale na tym tematem powinien pochylić się już właściciel klubu z Estadio Mestalla.