"Zubizarreta to uosobienie nieporadności" - polscy kibice oceniają zmiany w Barcelonie
2015-01-06 20:11:11; Aktualizacja: 9 lat temuWierni kibice FC Barcelona i znawcy hiszpańskiej ligi - Mariusz Bielski z "¡Olé! Magazyn" i Przemysław Kasiura z blogfcb.com skomentowali dla nas sytuację w katalońskim klubie.
Rok 2015 zaczął się w Barcelonie od prawdziwego trzęsienia ziemi. Złośliwi mówią, że David Moyes po raz kolejny zaczął niszczyć klub – ale tym razem nie ten, który prowadzi. Nikt się nie spodziewał , że porażka podopiecznych Luisa Enrique na Anoeta rozpocznie wielki kryzys w katalońskim zespole. Pechowy mecz z Realem Sociedad przechylił tylko szalę zbierającej się od dawna goryczy. Odszedł dyrektor sportowy Andoni Zubizarreta, ze swojej funkcji zrezygnował tez Carles Puyol, prawdopodobnie tylko godziny dzielą „Lucho” od pożegnania się z ławką „Blaugrany”. Czy to koniec rządów Rossela, a zarazem kres wielkiej Barcelony, zapoczątkowanej przez Rijkaarda, a perfekcyjnie dopracowanej przez Guardiolę?
Do odpowiedzi na kilka istotnych kwestii zaprosiłem kibiców „Dumy Katalonii”, znających dobrze realia ligi hiszpańskiej. Poza pytaniami o przyczyny obecnej sytuacji i perspektywami na przyszłość poruszyłem też kwestie transferowe – czy Zubi może obronić się swoimi decyzjami, czy może wręcz przeciwnie.
Odejście Andoniego Zubizarrety było bardzo wyczekiwane przez kibiców Barcelony. Dlaczego były bramkarz nie poradził sobie w roli dyrektora sportowego?
Mariusz Bielski (¡Olé! Magazyn): Dla mnie Zubizarreta to uosobienie nieporadności. W roli dyrektora sportowego niemal od początku wyglądał jak Adebayo Akinfenwa próbujący dryblować w stylu Ronaldinho. Nie wiem dlaczego sobie nie poradził – prawdopodobnie przez brak odpowiednich kompetencji, być może też nawet własny charakter, o czym wspominał Corbella komentując swoje zwolnienie: „Podejrzewam, że skoro Andoni był tak chłodny, to dlatego, że on taki jest, zawsze taki był..."
A listę jego niepowodzeń można skleić tak długą, że nie starczyłoby miejsca na odpowiedź na resztę pytań. Kilka sytuacji z brzegu. Do klubu wpływa oferta z Tottenhamu za Jonathana dos Santosa. Jak Zubizarreta informuje zawodnika i próbuje prowadzić rozmowy? Przez aplikację WhatsApp.
Druga sprawa to rzekome zignorowanie raportów medycznych przy zatrudnianiu Vermaelena. Trzecią niech będą sprawy kontraktowe młodych zawodników. Na zasadzie prawa Bosmana wypuszczono kiedyś Muniesę – z perspektywy czasu na szczęście nie była to jakaś ogromna strata. Ale co do rozwoju Onany już takiej pewności mieć nie można. To chora sytuacja, że klub pozwolił mu odejść za darmo, gdyż był to jeden z najbardziej utalentowanych młodych zawodników w klubie. I tak dalej, i tak dalej…
Przemysław Kasiura (blogfcb.com): Może brakowało mu doświadczenia? Trudno powiedzieć dlaczego. Ponadto zupełnie nie potrafił radzić sobie z mediami, wysyłał sprzeczne informacje dziennikarzom i przez to przestawał być wiarygodny w oczach cules. Jego pracy w stu procentach nie można uznać za klęskę, ale w głównej mierze podjął więcej złych niż dobrych decyzji. Być może pracując u boku innych prezydentów wypadłby lepiej, jednakże efekty pracy Zubiego pokazują, że nie zawsze były piłkarz ma smykałkę do interesów.
Według wyliczeń, bilans transferowy “Blaugrany” podczas rządów Zubiego jest bardzo słaby. Jedynym zawodnikiem, na którym udało się zarobić, jest Alexis. Jak oceniasz poczynania transferowe byłego dyrektora?
Mariusz Bielski: Poczynania transferowe oceniam negatywnie. Można przypuszczać, że sprzedaż Cesca czy Chilijczyka była błędem, ale to tylko gdybanie. Bierzmy pod uwagę fakty – 30-letni Mathieu za 20 baniek, to jakby Francuz nie grał, przepłacona opcja. Vermaelen czy Song – wiadomo. W drugą stronę za bezcen oddawaliśmy takich Fontasów, kilku zawodników wypożyczaliśmy bez końca aż odeszli za darmo. Ibra odszedł za sumę trzykrotnie niższą, Villa… Przemilczę. Ocena jest zatem jednoznaczna.
Przemysław Kasiura: Bilans jest zdecydowanie na minus, lecz aż tak do kwestii finansowych bym się nie doczepiał. Chyba, że weźmiemy pod uwagę sprawę Neymara, ale on akurat skutecznie stara się od tego umywać ręce. Rozliczałbym Zubizarretę głównie za efekty sportowe i za zależność ceny do jakości sprowadzonego/sprzedanego piłkarza. Na Songa, Vermaelena czy Douglasa zapłacono zdecydowanie za dużo, choć z tym drugim być może jeszcze bym się wstrzymał, bo kto wie - może odpali jak się wyleczy. Sprzedaż Villi za łącznie 5 milionów euro to był skandal w biały dzień, ale pozbycie się Fabregasa za 33 miliony euro czy wspomnianego w pytaniu Sancheza za aż 42,5 miliona to był wg mnie dobrze wykonany deal. Na plus należy zapisać sprowadzenie Mascherano za 22 miliony euro, Adriano za prawie 10 milionów czy Albę za 14 milionów. Nie będę podejmował się oceny nowych piłkarzy, ponieważ na to przyjdzie czas po sezonie. Jak widać aż tak tragicznie nie było, ale Zubi przez złą prasę oraz często fatalne wypowiedzi wykreował sobie wizerunek człowieka niezapracowanego. Dowodem na to może być lato 2013, kiedy przez całe okienko transferowe sprowadzono jedynie Neymara.
Co dalej? Czy na Camp Nou dojdzie do wielkich porządków? Sytuacja jest dynamiczna, a najnowsze doniesienia mówią nawet o zwolnieniu Luisa Enrique. Czy to możliwe?
Mariusz Bielski: Dobrze, że dzieje się to wszystko. Klub potrzebuje katharsis. Po latach roselliady potrzebujemy świeżości w zarządzaniu. Pod nogami Bartomeu ziemia się pali. Obecny prezydent już nawet propagandowe argumenty stracił, bo przecież współpracy odmówił Puyol, a Abidal wstrzymał się z przyjęciem klubowego stanowiska. Zwolnienie Zubiego to zagranie pod publiczkę, ale efekt tego ruchu okazał się być odwrotny od zamierzonego. Culés poczuli krew i teraz chcą jej jeszcze więcej.
Zwolnienie Luisa Enrique to sytuacja kategorii „na dwoje babka wróżyła”. Bo z jednej strony niemożliwe jest, by z Barcelony od tak znów uczynić hegemona, a z drugiej Blaugrana nie może sobie pozwolić na dalszy zjazd, czego gwarantem jest Lucho. Pat. Ban transferowy sprawia, że trzeba patrzeć szerzej. Chwilowo nieważne powinny być trofea, a utrzymanie się w czołówce, by nie wypaść z obiegu jak Inter. Żadna z opcji nie daje jednak sgwarancji powodzenia. Ja bym zaryzykował.
Warto też zwrócić uwagę na to co mówią media. Ponoć Lucho wdał się w konflikt z prowadzonymi przez siebie piłkarzami, a i sam Bartomeu rzekomo skomentował sytuację drużyny w następujący sposób: „Nie mam pojęcia co robi Luis Enrique. Kompletnie oszalał”. Póki co pozostaje na czekać na rozwój wydarzeń.
Przemysław Kasiura: Oczywiście, że tak. Według mnie to stanie się lada dzień i zacznie się poszukiwanie nowego trenera, choć nie ukrywam, że musiałby być to ktoś z jajami i autorytetem, aby jeszcze móc uratować tegoroczny sezon. Prawdziwe katharsis przeżyje Barcelona dopiero po nowych wyborach, choć tutaj bardziej myślę o końcu ery Bartomeu i Rosella, a nie z nadzieją na lepsze czasy. Po kadencji Gasparta mówiło się, że gorzej być już nie może. A jednak.