Zwolnieni po sezonie, z nazwiskiem, bez klubu - najlepsi bezrobotni

2015-09-26 21:34:57; Aktualizacja: 9 lat temu
Zwolnieni po sezonie, z nazwiskiem, bez klubu - najlepsi bezrobotni Fot. Transfery.info
Marek Ratkiewicz
Marek Ratkiewicz Źródło: Transfery.info

Dwóch brązowych medalistów świata, zawodnik z ponad czterystoma meczami w Premier League na koncie czy członek słynnego klanu Palaciosów – co łączy tych graczy? Wszyscy aktualnie pozostają bez klubu.

Okres letnich bądź zimowych zakupów to nie tylko wielomilionowe transfery, ale także czas, kiedy drużyny pozbywają się ze swoich szeregów niepotrzebnych piłkarzy. Część z nich, widząc, że w danym zespole nie jest w stanie nic więcej wskórać, postanawia sama poprosić o rozwiązanie kontraktu, by mieć możliwość poszukiwania nowego pracodawcy na własną rękę. Postanowiliśmy, zatem przyjrzeć się pięciu najsilniejszym ligom piłkarskim Europy (Bundesliga, La Liga, Ligue 1, Premier League oraz Serie A) i wybrać z nich jedenastu (stan na 25.09.2015) – naszym zdaniem – najlepszych piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie reprezentowali klub z którejś z nich. I w ten oto sposób powstała drużyna piłkarska, składająca się z pięciu przedstawicieli angielskiej ekstraklasy, a także po dwóch z francuskiej, niemieckiej oraz włoskiej. Jedynie Hiszpania nie posiada żadnej postaci w naszej „jedenastce”.

Timo Hildebrand: bramkarz; 36 lat; Eintracht Frankfurt; 3 spotkania; Bundesliga.*

Dziwne jest, że tak doświadczony golkiper jak Timo pozostaje na piłkarskim bezrobociu od 29 stycznia, kiedy postanowił rozwiązać kontrakt z Eintrachtem Frankfurt. Niemiecki bramkarz miał wówczas nadzieję na transfer do MLS (ponoć bardzo zaawansowane rozmowy agent piłkarza prowadził z władzami Seattle Sounders), ale kiedy z niewiadomych przyczyn dialog z Amerykanami został przerwany, zawodnik pozostał na lodzie i do dziś, choć wciąż wzbrania się przed zakończeniem wieloletniej kariery, nie może znaleźć dla siebie odpowiedniego klubu. Uczestnik finałów mistrzostw Europy (2004) i świata (2006) w sezonie 2014/2015 dla drużyny z Commerzbank-Arena rozegrał tylko dwa spotkania, będąc jedynie zmiennikiem najpierw Kevina Trappa, później zaś – po odniesieniu przez niego kontuzji – Felixa Wiedwalda.

Na pewno nie tak wyobrażał sobie swoją rolę w Eintrachcie Hildebrand, który do klubu z Frankfurtu przybył pod koniec września ubiegłego roku, gdy kontraktu na początku lipca nie przedłużyło z nim Schalke 04 Gelsenkirchen. Były gracz m.in. VfB Stuttgart oraz hiszpańskiej Valencii w pewnym momencie stał się nie drugim, lecz nawet trzecim wyborem trenera Thomasa Schaffa, zastąpionego później przez Armina Veha. Największym sukcesem w karierze Hildebranda pozostaje mistrzostwo Niemiec wywalczone ze Stuttgartem w 2007 oraz Puchar Króla w barwach Valencii rok później. Nasz bohater może czuć się rozczarowany swoją przygodą z reprezentacją Niemiec w barwach, której rozegrał zaledwie siedem spotkań, będąc zazwyczaj jedynie zmiennikiem Olivera Kahna czy Jensa Lehmanna. Miana członka kadry naszych zachodnich sąsiadów, będącej trzecią drużyną świata w 2006 r., nikt jednak doświadczonemu golkiperowi nie odbierze.

Julien Faubert: prawy obrońca; 32 lata; Girondins Bordeaux; 13 spotkań; Ligue 1.

Piłkarz, który przyszedł na świat 1 sierpnia 1983 r. na Martynice, może występować równie dobrze jako prawy obrońca i prawoskrzydłowy. Julien rozpoczynał swoją karierę piłkarską w AS Cannes, a więc tam, gdzie jego wielki idol z czasów dzieciństwa – Zinedine Zidane. Losy Fauberta nie potoczyły się tak pięknie jak najwybitniejszego gracza w historii Francji, ale w jego CV widnieją występy dla takich klubów, jak choćby Real Madryt czy West Ham United. W Hiszpanii i Anglii wielkiej kariery nie zrobił, ale w Ligue 1 radził sobie całkiem nieźle. W 2013 r. z Girondins Bordeaux zdobył Puchar Francji.

Zdecydowanie większym przeżyciem była dla 32-latka możliwość zadebiutowania w reprezentacji Francji (zawodnik posiada dwa obywatelstwa), co miało miejsce 16 sierpnia 2006 r. w meczu towarzyskim „Trójkolorowych” z Bośnią i Hercegowiną. W 69. minucie pojedynku, przy stanie 1:1, Faubert zmienił Francka Ribery'ego, a w samej końcówce spotkania zapewnił swojej drużynie zwycięstwo, zdobywając bramkę po podaniu Thierry'ego Henry'ego. Mimo tak świetnego debiutu był to pierwszy i zarazem ostatni występ Juliena w drużynie narodowej Francji. Z kolei w 2014 r. ówczesny piłkarz Bordeaux rozegrał pięć spotkań w reprezentacji Martyniki, która próbowała bezskutecznie wywalczyć awans do turnieju o Złoty Puchar CONCACAF 2015.

Ron Vlaar: środkowy obrońca; 30 lat; Aston Villa Birmingham; 20 spotkań; Premier League.

Obecność tego zawodnika w naszej „jedenastce” bezrobotnych może akurat dziwić. W końcu żaden z pozostałych ujętych w niniejszym rankingu piłkarzy nie otarł się nigdy o Puchar Świata (no, może Hildebrand, lecz jego udział w zdobyciu przez Niemców brązowego medalu Weltmeisterschaft 2006 był praktycznie zerowy), natomiast niedawny stoper Aston Villi był o krok od finałowego pojedynku mistrzostw globu 2014. O klasie Holendra niech świadczy fakt, iż we wszystkich meczach reprezentacji „Oranje” pozostawał na placu gry od pierwszej do ostatniej minuty. Łącznie w siedmiu starciach podczas brazylijskiego mundialu Ron rozegrał 690 minut, a świetna postawa drużyny dowodzonej wówczas przez Louisa van Gaala zaowocowała zajęciem przez nią ostatniego miejsca na podium.

Do Aston Villi Vlaar trafił latem 2012 r. z Feyenoordu Rotterdam, z miejsca stając się liderem formacji obronnej „Lwów”. Choć zespół ten od lat zaliczany jest do grona średniaków Premier League, rosły zawodnik (189 cm) odnalazł się w niej znakomicie. Zarówno w sezonie 2012/2013, jak i 2013/2014 występował w większości spotkań swojego klubu, zbierając mnóstwo pochwał ze strony brytyjskich dziennikarzy i ekspertów. Sytuacja zmieniła się na początku poprzedniej edycji angielskiej ekstraklasy, której sporą część wychowanek AZ Alkmaar musiał opuścić z powodu kontuzji łydki, a potem kolana. Kiedy odzyskał już pełną sprawność fizyczną i rozgrywał spotkania ligowe, raczej nie zawodził. Kilka miesięcy temu krążyły nawet plotki o zainteresowaniu jego osobą ze strony Louisa van Gaala, który zamierzał ponoć sprowadzić swego dawnego podopiecznego z czasów prowadzenia reprezentacji Holandii do czerwonej części Manchesteru. Później jednak na Old Trafford trafiło kilku innych graczy, a temat transferu Vlaara upadł.

Slobodan Rajković: środkowy obrońca; 26 lat; Hamburger SV; 11 spotkań; Bundesliga.

Pogubił się ostatnimi czasy serbski zawodnik, wychowanek OFK Beograd. Jeszcze kilka lat temu uchodził za wielki bałkański talent, który miał przez lata stanowić o sile reprezentacji. W 2007 r. z macierzystego klubu przeniósł się do londyńskiej Chelsea, mając nadzieję na zrobienie kariery tak samo wielkiej, jaką mogą pochwalić się obecnie jego dwaj rodacy z ekipy „The Blues” – Branislav Ivanović i Nemanja Matić. Czas pokazał, że dorównać starszym kolegom będzie Slobodanowi niezwykle trudno.

Już po niespełna roku spędzonym w stolicy Anglii władze Chelsea postanowiły wypożyczyć młodego defensora do PSV Eindhoven, gdzie radził sobie całkiem przyzwoicie, rozgrywając w trakcie sezonu 2007/2008 13 ligowych spotkań. Udany pobyt w Holandii Rajković okrasił zdobyciem mistrzostwa kraju, ale to wciąż było za mało, by przekonać do siebie po powrocie na Wyspę przełożonych ze Stamford Bridge. Ci postanowili jeszcze raz wypożyczyć zdolnego młodzieńca i ponownie jego nowym, tymczasowym zespołem został klub z Kraju Tulipanów – FC Twente Enschede. Slobodan spędził tam nie tylko sezon 2008/2009, ale też i kolejny, zakończony mistrzostwem kraju. Kiedy wydawało mu się, że wreszcie zyska możliwość zaistnienia w Anglii, ponownie został wysłany na wypożyczenie – do Vitesse Arnhem. W nowym zespole rozegrał 24 spotkania i zrozumiał, że marzenia o grze dla Chelsea musi porzucić jak najszybciej, gdyż John Terry jest poza jego zasięgiem.

Na dobre pożegnał się z Londynem i za dwa miliony euro został zawodnikiem Hamburgera SV. W ciągu czterech lat rozegrał w niemieckiej Bundeslidze ponad 40 spotkań, ale kilka poważnych kontuzji utrudniało jego dalszy rozwój. Mizerne w ostatnich kilku latach wyniki „Rothosen” zniechęciły Serba do dalszego reprezentowania tej drużyny i wraz z końcem poprzedniego sezonu postanowił opuścić jej szeregi. Mówiło się, iż jego usługami poważnie zainteresowany był PAOK Saloniki, ale transfer nie został sfinalizowany.

Mouhamadou Dabo: lewy obrońca; 28 lat; Olympique Lyon; 13 spotkań; Ligue 1.

Kontrakt Francuza urodzonego w Senegalu z ekipą 7-krotnych mistrzów Francji dobiegł końca 1 lipca bieżącego roku. Niewielka liczba 13 spotkań w barwach Lyonu w poprzednim sezonie była wynikiem rywalizacji z Jeremym Morelem, z której zdecydowanie częściej pokonany wychodził Dabo. 28-latek urodzony w Dakarze nie uchodził nigdy za wielkiego wirtuoza futbolu, ale trenerzy drużyn, w których dotychczas występował (oprócz Lyonu były to: AS Saint-Etienne i Sevilla FC) cenili piłkarza za jego szybkość i doskonałą kondycję. Pozwalała mu ona biegać niemal bez przerwy przez pełne 90 minut spotkania.

W barwach „Les Gones” Mouhamadou rozegrał prawie sto meczów, zdobywając w nich jedną bramkę (pojedynek 1. rundy Pucharu Francji z RC Lens, zakończony porażką Olympique 2:3). Widać więc, że Dabo nie jest zbyt bramkostrzelnym defensorem, co w dzisiejszych czasach może stanowić pewien problem, ponieważ boczni obrońcy, potrafiący zakończyć akcję zespołu celnym strzałem, są zdecydowanie bardziej w cenie, niż ci, którzy gwarantują solidność jedynie pod własną bramką. Mimo braków w grze ofensywnej Francuza, możemy się niedługo spodziewać jego zakontraktowania przez jeden z klubów dolnej części tabeli Ligue 1, gdyż wciąż jest on dość młody i głodny sukcesów. Do tej pory zdobył bowiem tylko Puchar Francji w 2012 r.

Wilson Palacios: defensywny pomocnik; 31 lat; Stoke City; 0 spotkań; Premier League.

O Wilsonie Palaciosie i jego dwóch braciach: Johnnym oraz Carlosie świat usłyszał niedługo przed startem mistrzostw świata w 2010 r., rozgrywanych w Republice Południowej Afryki. Po raz pierwszy w historii futbolu zdarzyło się bowiem, by podczas mundialu jeden kraj reprezentowało aż trzech braci. Jakby tego było mało, mianem piłkarza legitymował się także czwarty z rodzeństwa – Erwin (został zamordowany). Talent do piłki chłopcy odziedziczyli po ojcu, który za młodu również uganiał się za futbolówką.

Wilson może z łezką w oku wspominać mundial 2010, podczas którego rozegrał pełne trzy spotkania grupowe przeciwko Szwajcarii, Chile oraz Hiszpanii. Zdecydowanie gorzej kojarzy mu się sezon 2014/2015. Teoretycznie pozostawał w nim piłkarzem angielskiego Stoke City, ale w praktyce nie rozegrał dla „Garncarzy” ani jednej sekundy. Trener Mark Hughes konsekwentnie pomijał Honduranina, ustalając meczową „osiemnastkę” i aż w lipcu pożegnał go, nie przedłużając wygasającego kontraktu.

Ezequiel Schelotto: prawoskrzydłowy; 26 lat; Inter Mediolan (wypożyczony do Chievo Verona); 29 spotkań; Serie A.

Do Interu trafił w styczniu 2013 r. z Atalanty Bergamo za prawie 5,5 mln euro. Odszedł w trakcie minionych wakacji za darmo z zaledwie 12 występami na koncie w barwach mediolańskiego zespołu, co wynikiem powalającym na kolana na pewno nie jest. Trudno się jednak dziwić, że przez 2,5 roku Schelotto nie zdążył zaistnieć w Interze, skoro w tym czasie był trzykrotnie wypożyczany do innych włoskich klubów: Sassuolo, Parmy oraz Chievo Verona. W każdym z tych zespołów Ezequiel radził sobie poniżej oczekiwań. Grał dużo, ale zdobywał mało bramek (najwięcej – 4 w sezonie 2013/2014, kiedy występował w Parmie) i odnotowywał niezadowalającą ilość asyst, co u piłkarza grającego na jego pozycji powinno wyglądać zdecydowanie lepiej.

Przed startem bieżącej edycji włoskiej ekstraklasy powrócił do Interu, gdzie natychmiast rozwiązano z nim kontrakt. Latem obydwa kluby z Mediolanu kupowały nowych zawodników na potęgę i prędzej czy później znaczna część ich dotychczasowych graczy musiała opuścić światową stolicę mody. Jednym z nich okazał się właśnie długowłosy skrzydłowy.

Kevin Nolan: środkowy pomocnik; 33 lata; West Ham United; 29 spotkań plus 2 w obecnym sezonie; Premier League.

- Przeżyłem w West Hamie świetny okres. Zachowam wiele wspaniałych wspomnień z gry w londyńskim zespole. Teraz chcę się podjąć nowego wyzwania, jakim będzie gra dla innego klubu – tymi słowami 27 sierpnia pożegnał się z kibicami „Młotów” ich wielki idol, Kevin Nolan. Kontrakt z klubem został zerwany przez Anglika dość niepodziewanie, ponieważ zdążył on wystąpić jeszcze w pięciu spotkaniach tego sezonu – dwóch ligowych i trzech kwalifikacyjnych do Ligi Europy. Wszyscy w klubie na pewno żałują odejścia Nolana, gdyż obecnie jego były team jest jedną z największych rewelacji w lidze i postrachem hegemonów Premiership. Dotychczas drużyna Slavena Bilicia zdołała pokonać Arsenal, Liverpool oraz Manchester City. W dodatku wszystkie trzy mecze odbywały się na stadionie rywali londyńczyków.

Furorę w zespole „The Hammers” robi zwłaszcza Dimitri Payet, sprowadzony do stolicy Anglii przed początkiem sezonu, ale doświadczenie Nolana mogłoby okazać się kluczowe w kryzysowych momentach. 401 spotkań w Premier League najdobitniej świadczy o umiejętnościach Kevina, który nawet mimo zaawansowanego już wieku mógłby pokazać młodszym kolegom, jak należy rozgrywać najważniejsze mecze, które dopiero nadejdą.

Urby Emanuelson: lewoskrzydłowy; 29 lat; Atalanta Bergamo; 11 spotkań; Serie A.

Ajax Amsterdam, AC Milan, Fulham FC, AS Roma, Atalanta Bergamo – w tych klubach do tej pory miał okazję występować holenderski skrzydłowy. Marki zatem znane, ale sam zawodnik już nie tak bardzo. Najlepiej wiodło mu się w macierzystym Ajaksie, w barwach którego rozegrał 172 mecze. Nic dziwnego zatem, że zimą 2011 r. zgłosił się po niego słynny Milan, oferując dotychczasowemu pracodawcy Emanuelsona 2,5 mln euro. Oferta została oczywiście zaakceptowana, a sam zawodnik nie ukrywał, iż jest wreszcie gotów, by opuścić Amsterdam, gdzie spędził dziewięć lat.

Na San Siro radził sobie bardzo przyzwoicie, a w swoim najlepszym sezonie w barwach „Rossonerich” (2011/2012) rozegrał 30 spotkań. Regularnie występował także w Lidze Mistrzów. Kto wie, czy także dziś nie byłby ważnym ogniwem Milanu, gdyby 31 stycznia 2013 r., a więc ostatniego dnia zimowego okienka transferowego, nie opuścił Mediolanu na rzecz angielskiego Fulham. Urby nigdy nie ukrywał, że chciałby spróbować swoich sił w Premiership, ale zapewne do dziś żałuje, że zdecydował się wówczas na półroczne wypożyczenie. W barwach „The Cottagers” grywał bardzo mało, a powrót nad Adriatyk po sześciomiesięcznym pobycie w Anglii traktował niczym zbawienie. We Włoszech Emanuelson szybko odbudował swoją pozycję, lecz po zakończeniu sezonu 2013/2014 odszedł jako wolny zawodnik do AS Roma. W Wiecznym Mieście rozegrał zaledwie dwa spotkania, gdyż na więcej nie pozwalała mu bardzo dobra forma innego skrzydłowego tej drużyny - Gervinho. Znów zimą, tym razem 2015 r. zasilił szeregi innego klubu – Atalanty Bergamo. Jego nowy zespół co prawda utrzymał się w Serie A, ale nie przedłużył z nim kontraktu.

Przed startem obecnego sezonu Emanuelson łączony był m.in. z Legią Warszawa, ale plotki te okazały się wyssane z palca. Urby wciąż pozostaje wolnym graczem, podobnie zresztą jak opisywany kilka akapitów wcześniej Ron Vlaar, z którym mógł świętować wywalczone w 2006 r. mistrzostwo Starego Kontynentu U-21.

Emmanuel Adebayor: napastnik; 31 lat; Tottenham Hotspur; 13 spotkań; Premier League.

Kontrowersyjny Togijczyk, znany ze swoich osobistych, publicznych wynurzeń m.in. na temat nieudanych prób samobójczych czy matki, lubującej się w odprawianiu czarów, miał swój czas na europejskich boiskach. Do wielkiego futbolu wprowadził go Arsene Wenger, sprowadzając utalentowanego napastnika z AS Monaco do Arsenalu w styczniu 2006 r. Czarnoskóry atakujący przez pierwszy sezon w barwach „Kanonierów” pozostawał w cieniu Thierry'ego Henry'ego, ale po przeprowadzce Francuza do Barcelony w 2007 r., Adebayor poczuł się zdecydowanie pewniej w szeregach londyńczyków, stanowiąc zgrany duet z Robinem van Persie'em.

W lipcu 2008 r. zawodnik z Czarnego Lądu postanowił opuścić Arsenal na rzecz Manchesteru City, gdzie jednak nie zagrzał miejsca zbyt długo. Na Etihad Stadium nie wiodło mu się najlepiej, gdyż przegrywał rywalizację o miejsce w pierwszym składzie „Obywateli” z Mario Ballotellim oraz Edinem Dżeko. Niezadowalająca ilość spotkań w błękitnej koszulce City zmusiła go do poszukiwania kolejnego miejsca pracy. Togijczyk najpierw został wypożyczony do Realu Madryt, a po powrocie na Wyspę, arabscy właściciele Manchesteru odsprzedali swego podopiecznego Tottenhamowi, co nie spodobało się sympatykom Arsenalu. Ich przychylność Emmanuel stracił doszczętnie, gdy podczas jednego z bezpośrednich starć Kanonierów ze Spurs zbyt przesadnie celebrował gola wbitego byłemu klubowi.

Trudno przypuszczać, by gracz z tak bogatym CV pozostawał długi czas bez zatrudnienia, ale jego kolejnym klubem nie będzie już raczej żaden z topowych zespołów. Adebayor potrafi zdobywać ważne gole, ale tylko wtedy, gdy naprawdę chce mu się grać. W innym razie zamiast biegać, truchta gdzieś w okolicach pola karnego, licząc że piłka jakimś cudem odbije się od jego długich nóg.

Georgios Samaras: napastnik; 30 lat; West Bromwich Albion (wypożyczony do Al-Hilal Riad); 5 spotkań; Premier League.

Trudno jest jednoznacznie określić wartość greckiego atakującego, który może występować również jako lewoskrzydłowy. Samaras błyszczał głównie w szkockiej Premiership, gdzie będąc graczem Celtiku Glasgow w każdym z siedmiu swoich sezonów spędzonych w stolicy zdobywał ponad 15 bramek. Na pierwszy rzut oka suma 53 goli robi duże wrażenie, ale nie od dziś wiadomo, że szkocka ekstraklasa jest bardzo słaba i liczą się w niej, a w zasadzie liczyły, tylko dwa zespoły: wspomniany Celtic oraz Glasgow Rangers. Po tym, jak w 2012 r. „The Gers” zostali zdegradowani do IV ligi z powodu olbrzymich kłopotów finansowych, były klub Artura Boruca i Macieja Żurawskiego nie ma już sobie równych.

W starciu ze słabymi rywalami Samaras zdobywał dużo bramek, aż postanowił wreszcie opuścić szkocką Premiership na rzecz angielskiej Premier League i zmierzyć się z silniejszymi rywalami. W West Bromwich Albion rozegrał jednak zaledwie pięć spotkań, po czym został wypożyczony do saudyjskiego Al-Hilal Riad. Tam nie radził sobie o wiele lepiej, a jego licznik meczów zatrzymał się na dziewięciu. Latem wrócił do Anglii jedynie po to, by dowiedzieć się, że klub nie zamierza przedłużać z nim kontraktu.

* kolejno: imię i nazwisko zawodnika; pozycja; wiek; klub, który ostatnio reprezentował; ilość rozegranych spotkań ligowych w sezonie 2014/2015; liga, którą reprezentuje ostatni klub gracza.

AUTOR: ADRIAN KOWALCZYK