Umowa skrzydłowego Barcelony wygasa 30 czerwca 2020 roku i oczywiście nie zostanie przedłużona. Być może po sezonie wróci do Turcji, gdzie chce go Galatasaray.
Najpierw jednak porozmawiał z kibicami na Instagramie. Tam przyznał, że w pewnym momencie latem 2015 roku był pewien, że przechodzi z Atletico Madryt do Bayernu Monachium, a nie do Barcelony.
- Mój przedstawiciel, Ahmet Bulut, nie powiedział mi się, że Barcelona mnie pozyskała. Dowiedziałem się o wszystkim dopiero 15 dni później. Szczerze mówiąc, myślałem, że przechodzę do Bayernu Monachium. Dowiedziałem się o transferze, kiedy mojemu agentowi dokumenty wypadły z teczki. Tam było logo Dumy Katalonii. Nie mogłem w to uwierzyć - przyznaje.
Turek przyznał jednak, że gra w drużynie obecnego mistrza Hiszpanii nie była dla niego tak pozytywnym przeżyciem, jak wcześniej sobie wyobrażał.
- Nie byłem smutny, kiedy opuściłem Barcelonę. W pewnym momencie mogłem trafić gdzieś indziej, ale czekałem na szansę. Valverde nie dał mi nawet możliwości, by się zaprezentować. A przecież w poprzednim sezonie to ja asystowałem najczęściej - twierdzi.