Już na początku września wszystko stało się jasne w kontekście obsady bramki „Wilków” na sezon 2024/2025. Najpierw w mediach klubowych przedstawiciela Bundesligi pojawił się komunikat o planowanym odejściu Casteelsa wraz z wygaśnięciem umowy po tej kampanii.
Kilka dni później FC Kopenhaga poinformowała swoich kibiców o przyszłym transferze wychodzącym reprezentanta Polski za 12-15 milionów euro, co plasuje go na drugim miejscu wśród największych transakcji z udziałem „biało-czerwonych” bramkarzy zaraz za Wojciechem Szczęsnym.
Następna kostka domina z inicjałami Casteelsa mogła spaść jeszcze tej zimy, ale 31-latek odrzucił propozycję od Nottingham Forest, preferując dokończenie zmagań na Volkswagen-Arena.
Co będzie potem? Według Romano w wyścigu o doświadczonego zawodnika liczą się obecnie tylko dwie firmy: hiszpańska Sevilla oraz saudyjskie Al-Ettifaq, prowadzone przez Stevena Gerrarda.
W zasadzie wychowanek KRC Genk stoi na rozdrożu. Może kontynuować karierę w Europie, w uznanym klubie, choć zmagającym się z problemami ekonomicznymi i nieliczącym się w grze o udział na arenie międzynarodowej w przyszłej kampanii.
Druga opcja to lukratywny kontrakt na Bliskim Wschodzie pod wodzą legendarnego piłkarza Liverpoolu.
Casteels, autor trzech czystych kont w 18 kolejkach Bundesligi, ma jeszcze sporo czasu do namysłu.
Z Wolfsburga odejdzie po dziewięciu latach i odnotowanym sukcesem w postaci Superpucharu Niemiec (2015).