Zespół „The Blues” przeznaczył znaczące środki na wzmocnienia po trafieniu w ręce Todda Boehly'ego. Nie przyniosły one do tej pory oczekiwanych rezultatów, ponieważ drużyna prowadzona przez Mauricio Pochettino okupuje miejsce w okolicach połowy stawki w Premier League.
Oznacza to brak szans na powrót do gry w europejskich pucharach i uzyskanie z tego tytułu dodatkowych funduszy na pokrycie kosztów dokonanych inwestycji.
W związku z tym nad Chelsea zawisła obawa narażenia się na złamanie zasad finansowych w rodzimej elicie, co skutkowałoby odjęciem określonej liczby punktów. Kierownictwo klubu wykazuje się dużym spokojem w tej trudnej sytuacji, mimo że w ostatnich dwóch latach ekipa ze Stamford Bridge odnotowała straty rzędu 121,4 i 89,9 miliona funtów.
Dlatego musi szukać oszczędności. Te mają pochodzić nie tylko z tytułu sprzedaży poszczególnych graczy, ale także z rozłożenia na raty bieżących zobowiązań wobec nich.
Na wdrożenie tej drugiej opcji zdecydowano się wobec Mychajło Mudryka i Enzo Fernándeza, o czym poinformował Nizaar Kinsella z „London Evening Standard”.
Uważa on, że „The Blues” uruchomili opcje przedłużenia ich kontraktów odpowiednio do połowy 2031 i 2032 roku. Dzięki temu należne im tygodniówki zmalały do poziomu 97 i 180 tysięcy funtów, co pozwoli wprowadzić potrzebne korekty w bieżących finansach klubu.
Ukraiński skrzydłowy oraz argentyński pomocnik mają stanowić o sile Chelsea w najbliższej przyszłości. Obecnie prezentują się w niej ze zmiennym szczęściem, ale mogą pochwalić dobrymi liczbami - sześć goli i dwie asysty w 33 występach oraz siedmioma golami i trzema asystami w 38 występach.
Klub z Londynu wydał na ich sprowadzenie z Szachtara Donieck i Benfiki łącznie 191 milionów euro.