Chelsea przeżywa kadrową rewolucję. To odpowiedź na napięty budżet płacowy i fatalną minioną kampanię. Na Stamford Bridge nie mogą sobie pozwolić na powtórkę z rozrywki.
Drużynę opuściło już kilkunastu zawodników, w tym Kai Havertz, Mason Mount, Kalidou Koulibaly, Christian Pulisic, César Azpilicueta i N'Golo Kanté. Teraz trzeba sprowadzić ich następców.
Od dłuższego czasu na radarze „The Blues” tkwi Moisés Caicedo. Ekwadorczyk jest gotowy na wielki transfer, lecz to wcale nie taka prosta sprawa. Jego klub, Brighton & Hove Albion, zamierza zarobić na rozstaniu krocie.
Początkowo mówiono o cenie nawet 100 milionów funtów. Ostatecznie oczekiwania nieco się zmniejszyły.
Jak podaje Fabrizio Romano, Chelsea jest skoncentrowana na dopięciu transferu 21-latka jak najszybciej - nawet w przyszłym tygodniu. Po wcześniejszych odrzuconych ofertach teraz zamierza zaproponować ponad 70 milionów funtów. To może jednak nie wystarczyć.
„Mewy” pozostaną raczej niewzruszone na ofertę, licząc na ponad 80 milionów kwoty podstawowej plus atrakcyjne dodatki. Co oznacza, że cała operacja, wliczając bonusy, może dobić nawet do 90 milionów.
W zachodnim Londynie wierzą, że zbliża się „tydzień Moisésa Caicedo”. Do transferu jednak daleka droga.
21-letni pomocnik zanotował na przestrzeni ostatnich miesięcy niezwykły progres. Na poziomie Premier League nie spędził nawet dwóch pełnych sezonów.
Łącznie dla Brighton uzbierał 53 spotkania, dwa gole i trzy asysty.