Obecny stadion pozwala Rakowowi Częstochowa na rywalizację w europejskich pucharach, ale do pewnego czasu. Obiekt nie spełnia bowiem wymagań umożliwiających rozgrywanie meczów czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, jej fazy grupowej, a także faz grupowych Ligi Europy oraz Ligi Konferencji Europy.
W czwartek w Częstochowie zjawił się Mateusz Morawiecki. Premier naszego kraju zapowiedział wsparcie finansowe przebudowy areny świeżo upieczonego mistrza Polski. Łączny koszt oszacowano na 60-70 milionów złotych, z czego 40 milionów ma zostać przekazane ze skarbu państwa.
Na temat większego stadionu dla Rakowa wypowiedział się Robert Podoliński.
- Jeśli tam cokolwiek się podwinie, to każdy kibic będzie miał swój sektor. To jest dla mnie taki lęk. O tyle jest fajnie, że tam jest człowiek, który wykłada prywatne pieniądze. W tej kwestii się o Raków nie martwię. Ciekaw jestem, jak będzie później z deklaracjami, kto utrzyma ten stadion, jeśli będzie wywrotka. No bo mamy parę pięknych stadionów, gdzie „normy covidowe” zachowane są do tej pory i każdy ma przynajmniej dziesięć rzędów dookoła. To jest kłopot.
- Można zbudować, można dać. Zawsze mam taki znak zapytania, jak daję, to z czyjej kieszeni zabieram. Fajne w tej kwestii jest to, że Raków daje ogromne pieniądze na akademię. I ja tutaj wiem, że infrastruktura niedomaga. Wiem, że trzeba zbudować stadion dla mistrza Polski. (…) Umówmy się, kibice Rakowa to będzie dwa tysiące dzieciaków w akademii, babcia, dziadek, mama, tata. Ci ludzie przyjdą na stadion. Natomiast mam wrażenie, że obłożenie stadionu, jeśli będzie piąte, szóste miejsce, będzie podobne do wielu miast, które zaraz mogą z Ekstraklasy spaść.
- (…) Martwię się o to, co będzie dalej. Bo mam przykład Śląska, przykład Gdańska. Ale tu mam spokój, bo w Gdańsku nie było prywatnego sponsora, w Śląsku nikt nie chciał dawać swoich pieniędzy, a prezes Rakowa wpakował ogromne pieniądze - przyznał ekspert.