Minione tygodnie w wykonaniu Erlinga Haalanda pozostawiają wiele do życzenia. Norweg, który przyzwyczaił nas do imponujących występów, zawodzi na całej linii, czego dobitnym dowodem są jego ostatnie statystyki.
Napastnik Manchesteru City w ostatnich siedmiu spotkaniach zdobył zaledwie jedną bramkę, co w jego przypadku jest dość niepokojącym faktem. Miała ona miejsce w ligowym meczu z Crystal Palace.
Norweg swojego dorobku nie zdołał również poprawić we wtorkowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt, w którym zanotował kolejny „cichy” występ.
Choć w całym pojedynku padło łącznie sześć bramek, Haaland nie zdołał zdobyć ani jednej z nich. Po końcowym gwizdku spotkała go dość mocna fala krytyki, w tym również ze strony byłych piłkarzy.
Swoimi spostrzeżeniami podzielił się między innymi Rafael van der Vaart, który swego czasu reprezentował barwy Realu Madryt, Tottenhamu czy też Ajaxu Amsterdam.
Holender w dosadny sposób ocenił grę 23-latka, przyznając, że w jego opinii był on najgorszym ogniwem na murawie.
- Haaland był tego wieczoru bardzo słaby. Jeśli nie zdobywa bramek, jest po prostu bezużyteczny. Uważam go za bardzo przeciętnego piłkarza z piłką przy nodze. Nawet jego koledzy z drużyny go omijali. Był najgorszym zawodnikiem na boisku - podsumował.
Warto wspomnieć, że nie tak dawno w obronie swojego podopiecznego stanął sam Pep Guardiola, po tym jak w krytyczny sposób ocenił go Roy Keane.
- Jestem zaskoczony, że wyszło to od byłego zawodnika. Rozumiem, jeśli te słowa pochodzą od dziennikarzy, którzy nigdy nie byli na boisku, ale byli zawodnicy zawsze są dla mnie niespodzianką. To tak, jakby sędziowie odchodzili na emeryturę i krytykowali sędziów - przyznał Hiszpan.
Mimo znacznego spuszczenia z tonu obecne statystyki Haalanda i tak robią ogromne wrażenie, bowiem mowa tu o 37 występach, okraszonych 30 bramkami oraz sześcioma asystami.