Jadon Sancho znalazł się w piłkarskim limbo. W Manchesterze United jest traktowany niczym duch - nie może trenować z resztą zespołu, przebywać w stołówce i kontaktować się z zawodnikami z młodzieżowych drużyn.
Cała ta banicja to pokłosie konfliktu z Erikiem ten Hagiem. Holenderski trener nie toleruje sprzeciwu, a skrzydłowy podważył jego zdanie publicznie, w mediach społecznościowych.
23-latek mógł dostać drugą szansę, ale najpierw musiał przeprosić byłego opiekuna Ajaksu Amsterdam. Anglik nie skorzystał z tej możliwości.
Latem łączono go z transferem do Arabii Saudyjskiej, a konkretniej do Al-Ettifaq FC. Sancho odmówił, marząc o powrocie do Borussii Dortmund. O taki ruch będzie bardzo trudno. „Czerwone Diabły” myślą tylko o definitywnym rozstaniu.
Jak donosi „The Telegraph”, Saudi Pro League na liście życzeń na nowy rok umieściła znowu Sancho. Byłaby to pewnego rodzaju rekompensata za brak transferów Heung-min Sona i Mohameda Salaha, którzy na ten moment nie są do wyjęcia.
Na liście obok nazwiska Sancho widnieje Richarlison.
Brazylijczyk po transferze do Tottenhamu nie przeżywa najlepszych chwil pod kątem sportowym i mentalnym. W Londynie przestał praktycznie trafiać do siatki, notując zaledwie pięć bramek na przestrzeni 47 spotkań.
Ange Postecoglou zaczyna w dodatku coraz częściej stawiać na Brennana Johnsona, co generuje następny kłopot.
Tottenham latem nie chciał puścić Richarlisona do Arabii Saudyjskiej, ale to może się zmienić. Na Bliskim Wschodzie wyczuli okazję.
Silna wola wspomnianej dwójki zostanie ponownie przetestowana zimą.